Jakie zagrożenia niesie nadmierne korzystanie z urządzeń ekranowych przez dzieci poniżej 6. roku życia? To temat jednego z wystąpień podczas październikowej konferencji „Profilaktyka zachowań ryzykownych” zorganizowanej w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.
O problemowym korzystaniu z ekranów przez najmłodszych opowiedziała dr Magdalena Rowicka z Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej, kierowniczka serii projektów badawczych Brzdąc w sieci. Celem jest tu określenie różnych aspektów korzystania z urządzeń ekranowych przez dzieci w wieku przedszkolnym.
Trwa właśnie czwarta edycja projektu – tym razem badacze próbują określić związek pomiędzy korzystaniem i niekorzystaniem z urządzeń ekranowych a funkcjami wykonawczymi u najmłodszych. Wyniki poznamy w 2026 roku, tymczasem dr Magdalena Rowicka przedstawiła wnioski płynące z trzech poprzednich edycji.
Przypomnijmy, celem pierwszej odsłony badania, przeprowadzonej w 2020 roku, było rozpoznanie zjawiska korzystania z urządzeń mobilnych przez dzieci do lat 6 i ich rodziców, a także zdiagnozowanie zagrożeń z tym związanych.
Badanie Brzdąc w sieci 2.0 (czyli edycja z 2022 roku) miało za zadanie weryfikację związku pomiędzy korzystaniem z urządzeń cyfrowych przez dzieci w wieku 4–6 lat a ich funkcjami wykonawczymi.
Celem trzeciej edycji (lata 2023–24) była zaś próba zrozumienia, dlaczego rodzice pozwalają na korzystanie z urządzeń ekranowych swoim dzieciom, robiąc to niezgodnie z rekomendacjami WHO.
Rekomendacje – nieznane, nieprzestrzegane
Na wstępie padły słowa, których można się było spodziewać: w ostatnich latach – mowa także o okresie sprzed pandemii – obserwujemy ewidentny wzrost korzystania z urządzeń ekranowych przez małe dzieci. Mowa o smartfonach, tabletach, laptopach i smartwatchach (choć te ostatnie nie są zazwyczaj wykorzystywane przez dzieci).
Tymczasem rekomendacje w tym zakresie mówią jasno: dzieci do drugiego roku życia nie powinny mieć kontaktu z małymi ekranami, na które patrzy się z odległości 20–30 cm. – Oko koncentruje się wówczas na jednym punkcie, gałka nie porusza się. Zatem – jeżeli już jest taka potrzeba – to raczej, bardzo krótko, telewizor – zaleca dr Rowicka.
Dzieci od 2. do 6. roku życia nie powinny patrzeć w ekran dłużej niż godzinę dziennie, a przy tym nie w jednej dawce. Zawsze razem z rodzicem lub opiekunem, który będzie w stanie dostrzec, że dziecko przestraszyło się treści lub patrzy na coś, co jest nieadekwatne do jego wieku. Z tego samego powodu najlepiej, żeby to nie były treści online, ale zgrany plik, np. z bajką.
– Nie przed snem. Nie do regulacji emocji, czyli nie wtedy, kiedy dziecko płacze, a my chcemy je uspokoić. Nie wtedy, kiedy dziecko marudzi, że „nie zje brukselki”. Nie wtedy, gdy płacze przed wizytą w dentysty – wylicza badaczka, dodając, że w praktyce są to właśnie sytuacje, w których zwykle daje się dziecku do ręki ekran.
W Polsce jak w świecie
Światowe badania wskazują, że tylko jedna trzecia dzieci w wieku 2–5 lat korzysta z ekranów zgodnie z rekomendacjami.
Krajowe badanie Brzdąc w sieci wykazało natomiast, że nieco ponad połowa dzieci w wieku od 0 do 6 lat (54 proc.) korzysta z urządzeń mobilnych. Odsetek rośnie wraz z wiekiem – w wieku od 48 do 72 miesięcy jest to już trzy czwarte. Średni wiek inicjacji używania urządzeń mobilnych oszacowano na 2 lata i 2 miesiące. Wiadomo również, że znacząca większość dzieci (75 proc.) korzysta z urządzeń mobilnych, które są online.
– Nasze badania pokazały, że 75 proc. 5- i 6- latków korzysta z urządzeń ekranowych – średni czas przed ekranem w tej grupie to około godziny i piętnastu minut w ciągu dnia. Podczas weekendu, wakacji czy choroby ten czas się wydłuża do ok. półtorej godziny dziennie – wylicza dr Magdalena Rowicka dodając, że większość dzieci korzysta z urządzeń ekranowych bez nadzoru rodzica. – Rodzice czasem próbują przekonywać: „jestem w kuchni, a dziecko jest w salonie – słyszę, co tam jest”. Ale nie taką kontrolę rekomendujemy – podkreśla badaczka.
Troje na czworo rodziców daje dziecku urządzenie mobilne jako nagrodę. Czworo na pięciu – karze odebraniem takiego urządzenia. Ponad cztery piąte rodziców daje dzieciom urządzenia mobilne, kiedy te się nudzą, a dwie trzecie – gdy płaczą lub marudzą.
– Rodzice odkryli, że kontrolowanie dziecka poprzez udostępnienie mu ekranu – albo groźbę, że się go zabierze – jest bardzo skuteczne. Wiadomo, dwa najczęstsze sposoby w wychowaniu dzieci to szantaż i korupcja (to cytat jednego z rodziców – uczestnika badania). Owszem, są skuteczne, ale nie zawsze to, co skuteczne, jest dobre dla rozwoju dziecka. W tym wypadku rozwijamy w nim dążenie do jednej nagrody, w efekcie pożąda tylko tego przedmiotu. To jeden z mechanizmów późniejszego uzależnienia – ostrzega dr Magdalena Rowicka.
Rodzice dają dzieciom ekrany także wtedy, kiedy sami potrzebują odpoczynku, muszą wykonać inne obowiązki, kiedy nie mają pomysłów na wspólne spędzenie czasu czy wreszcie, jako sposób na nudę i regulację emocji. – Ani jeden z badanych przez nas rodziców nie powiedział: daję ekran, żeby moje dziecko się lepiej rozwijało – zauważają badacze.
„Aplikacje edukacyjne”
Jednak wyniki drugiej edycji badania wskazują, że najlepiej z zadaniami – dostosowanymi do ich wieku – radzi sobie grupa dzieci, które najrzadziej (sic!) korzystają z mobilnych „aplikacji edukacyjnych” (cudzysłów nie jest tu przypadkowy). Odpowiadają na pytania/zadania najszybciej i z najmniejszą liczbą błędów. Na drugim biegunie znalazła się grupa popełniająca najwięcej błędów i reagująca najwolniej (cały czas mowa dzieciach o rozwijających się w sposób normatywny).
Badaczy zastanowiła jednak jeszcze inna grupa dzieci – ok. 20 proc. – określona jako najczęściej korzystająca z owych „aplikacji edukacyjnych”. Ci odpowiadali na pytania bardzo szybko, lecz rzadko kiedy trafnie. To – zdaniem badaczy – może wskazywać na pożądanie szybkiej nagrody, jaką dają aplikacje dostępne np. w Apple Store czy Google Store. Wiele z nich nie ma wiele wspólnego z edukacją, bowiem proponuje dziecku skrajnie łatwe zadania. – W momencie, w którym uzyskaliśmy te wyniki, cała literatura mówiła, że interaktywna zabawa z ekranem wspiera rozwój – mówi Magdalena Rowicka. – Zaczęliśmy więc zachodzić w głowę, jak to możliwe, że aplikacje edukacyjne mogą się wiązać z gorszym funkcjonowaniem dzieci. Okazało się, że duża część z nich nie jest tak naprawdę aplikacjami edukacyjnymi. Marketerzy tak je tylko nazwali, żeby się dobrze sprzedawały. To trochę tak, jakbyśmy uczyli alfabetu w trzeciej klasie szkoły podstawowej – wszyscy będą mieli piątki, ale nie mamy tu efektu edukacyjnego. Najprawdopodobniej dzieci, które korzystają z takich aplikacji, uczą się, że im szybciej odpowiedzą, tym szybciej dostaną nagrodę – choćby w postaci fanfarów czy baloników na ekranie. „Im szybciej zareaguję, tym szybciej będzie nagroda, bo nie ma opcji, żeby popełnić błąd”. To może okazać się poważnym problemem, gdy użytkownicy pójdą do szkoły – nagle okaże się, że robią coś źle i dostają negatywną informację zwrotną – przewiduje dr Rowicka.
Rodzicu, zacznij od siebie
Dlaczego rodzice dają dzieciom ekrany? Autorzy badania Brzdąc w sieci przyjęli tu kilka założeń: bo potrzebują trochę czasu dla siebie (z ang. self-interest). Bo nie znają rekomendacji. Bo mają pozytywne przekonania na temat używania urządzeń przez dzieci. Wreszcie – bo udostępnienie ekranu może być efektem stresu rodzicielskiego, wynikającego z trudności np. w uspokojeniu dziecka, co z kolei może rodzić wątpliwości we własne możliwości czy kompetencje wychowawcze. Sami rodzice także używają ekranu jako tzw. nieadaptacyjnego sposobu na poradzenie sobie z stresem (inne tego rodzaju sposoby to np. używki). A to z kolei stanowi model dla dziecka, mogący prowadzić później do problemowego korzystania z internetu. – Okazało się przy tym, że jeżeli mamy dziecko z trudnym temperamentem, to wiedza rodzica nie odgrywa żadnej roli – zauważa badaczka. – Mogę wiedzieć, że moje dziecko nie powinno oglądać, ale gdy wrzeszczy już drugą godzinę, a mnie boli głowa, to ekran wydaje się rozwiązaniem lepszym niż cokolwiek innego. Jeżeli dzieci nie prezentują aż tak trudnego temperamentu, to wiedza rodzica ma znaczenie, choć w mikroskopijnym wymiarze. Zatem, choć mamy dziś sporo kampanii społecznych podnoszących wiedzę rodzica, to z badań wynika, że mogą nie przynieść istotnych zmian. Chyba, że poza przekazywaniem wiedzy o samych rekomendacjach będą także zmieniać przekonania na temat korzystania z urządzeń ekranowych przez dzieci w wieku przedszkolnym.
Rekomendacje, raz jeszcze
– ustalmy limity i „zasady ekranowe”, także dla nas, rodziców, i trzymajmy się ich konsekwentnie,
– mniej biernego korzystania z urządzeń ekranowych (np. oglądania bajek), a jeżeli już, to tylko z opiekunem,
– zasada 30 minut: żadnych ekranów 30 minut przed snem ani 30 minut po obudzeniu się,
– rodzicu, przyjrzyj się temu, jak sam używasz urządzeń ekranowych – dzieci to obserwują,
– detoks cyfrowy: spróbujmy chociaż jeden dzień – np. sobotę lub niedzielę – spędzić bez ekranu. Wymaga to zaplanowania dnia, ale czas spędzony wspólnie będzie dużo ciekawszy niż siedzenie przed ekranem.