Jak rozmawiać z trudnym klientem – poradnik dla gminnych i miejskich komisji rozwiązywania problemów alkoholowych

Zdjęcie ilustracyjne / źródło Unsplash / fot. charlesdeluvio

Bywa, że osoba zaproszona na spotkanie z gminną komisji rozwiązywania problemów alkoholowych albo w ogóle się przed nią nie stawia, albo przychodzi w ogromnym oporze przed rozmową. Do tego stopnia, że nawiązanie kontaktu jest niemal niemożliwe i spotkanie kończy się fiaskiem. Jak członkowie komisji mogą sobie radzić w takiej sytuacji?

Zanim zaczniemy rozmowę

Pierwszym krokiem jest próba wejścia „w buty” osoby zaproszonej na spotkanie z gminną komisją. Spojrzenie na całą sytuację jej oczami. A do tego potrzebna jest znajomość historii, która poprzedziła stawienie się tej osoby przed komisję. Zanim bowiem dojdzie do spotkania, sytuacja związana z problemem alkoholowym w domu trwa miesiące, jeśli nie lata.
Rzadko kiedy zgłoszenie kogoś na komisję jest łatwym krokiem.

Z relacji pacjentów, z którymi miałam okazję pracować – a najczęściej były to kobiety pozostające w bliskiej relacji (mąż, syn) z osobą dotkniętą uzależnieniem – wiedziałam, że zgłoszenie męża czy syna na komisję było dla nich ostatecznością. Zanim podjęły ten krok, mijało wiele tygodni, czasem miesięcy. Często bowiem uważały, że jest to rodzaj „donoszenia” na bliskiego – coś, co wzbudzi w nim tylko jeszcze więcej złości, niezgody i oporu, a także poczucia krzywdy. Co więcej – uważały, że jest to „mieszanie obcych w pranie domowych brudów”.

Decydowały się na ten krok w chwili, kiedy uznały, że podjęły już wszelkie możliwe środki – że „polubownie” nie są już w stanie nic więcej zdziałać. Często były od dłuższego czasu w terapii, starały się być aktywne, szukać rozwiązań. W tym okresie działały – mniej lub bardziej konstruktywnie – na rzecz wyjścia z sytuacji zależności czy też stawiania granic osobie z uzależnieniem. Podejmowały rozmowy w domu, szukały pomocy u bliskich (rodziców, rodzeństwa), tłumaczyły, groziły, nawet szantażowały, by bliski z uzależnieniem podjął leczenie. A zatem kontekstem zgłoszenia do GKRPA były od dawna powtarzające się kłótnie oraz destrukcja wynikająca z uzależnienia: konflikt, długotrwałe niezrozumienie, obopólne poczucie krzywdy, złości i żalu. W takich okolicznościach osoba zainteresowana – a właściwie należałoby powiedzieć, że niezainteresowana, ponieważ często osoba z uzależnieniem nie chce i nie planuje spotkania z GKRPA – dostaje pisemne zaproszenie do stawienia się na spotkanie. Co taka informacja może w niej budzić? Złość, ale dużo częściej strach. I powinniśmy mieć świadomość tych emocji. Osoba, która jest zalękniona i czuje niezgodę, nie będzie chętna do rozmowy.

Co możemy z tym zrobić? Nazwać te uczucia. Powiedzieć, że zdajemy sobie sprawę z tego, że to wezwanie może budzić niepokój, niechęć; że jest to nowa, trudna sytuacja i że rozumiemy, że wezwany ma prawo tak się czuć. Członkowie komisji mogą też wówczas podkreślić, że choć wiedzą, iż do GKRPA wpłynęło zgłoszenie mówiące o tym, że klient nadużywa alkoholu, to oni chcą poznać jego zdanie, opinię o danej sytuacji, jego wersję wydarzeń. Takie słowa pomogą mu wyjść z pozycji, w której wezwanie przed komisję będzie odbierał jako karę, a nawet coś kompromitującego, pozbawiającego godności.

Pokazać, że osoba z uzależnieniem ma wybór

Wiele osób nie stawia się przed komisją. Zatem jeśli ktoś decyduje się przyjść, warto to docenić, zauważyć. To może być początkiem motywowania tej osoby do zmiany.
Jednak zanim zaczniemy to robić, najpierw warto zbadać kluczową kwestię – przekonania klienta na ten temat. A zatem, czy osoba z uzależnieniem zaproszona na spotkanie z gminną komisją uważa, że jest tutaj, bo chciała tu przyjść czy uważa, że została do tego zmuszona? To ważne, ponieważ jeśli będzie czuła się zmuszona – sam fakt przymusu wywoła opór lub ten opór wzmocni. Rolą przedstawiciela GKRPA jest zatem takie poprowadzenie rozmowy, aby osoba z uzależnieniem zobaczyła, że jej pojawienie tutaj się wynika z własnej, niezależnej decyzji. Klient chciał przyjść, zatem przyszedł. Brzmi paradoksalnie? Nie do końca. Ten człowiek pojawia się przed komisją, ponieważ kieruje nim jakaś potrzeba, a przyszedł na spotkanie, mając wybór. Wybór pomiędzy tym, że zgłosi się na wyznaczone spotkanie z komisją i dzięki temu będzie miał – doraźnie – mniej awantur w domu albo że nie przyjdzie, a wtedy konflikty w domu będą eskalować. Wybór pomiędzy tym, że będzie się bał dalszych konsekwencji (nie będzie wiedział, co może zrobić komisja) albo uzyska kontrolę i poczucie wpływu na sytuację. Może oddać sprawy w ręce obcych ludzi albo może próbować ich przekonać do swoich racji.

Powodów jest tyle, ilu ludzi. Rolą przedstawiciela komisji jest to zbadać, uwypuklić fakt wyboru. Bo ludzie są gotowi i chętni realizować te cele, które sami wybrali. Jeśli osoba zaproszona na rozmowę z GKRPA będzie miała poczucie, że jest słyszana, a jej wybory są szanowane przez komisję, może chętniej współpracować.

Co to oznacza i jak wyraża się to w zachowaniu przedstawiciela komisji? Oznacza zachowanie przez członka GKRPA neutralności: nie wiadomo przecież, jak naprawdę wyglądają konflikty w domu rodzinnym osoby z uzależnieniem, bo znamy tylko wersję wydarzeń jednej strony. A osoba zaproszona przyszła, by przedstawić swoje racje i dowiedzieć się, w jakim jest położeniu. Warto to nazwać, pokazać klientowi, że przychodzi tu dlatego, że mu na czymś zależy. Takie poprowadzenie rozmowy pomoże wezwanemu odzyskać sprawczość i nabrać poczucia, że ma szansę na pozbycie złudzenia przymusu. Z tego wyłania się kolejny obszar pracy.

Usłyszeć, co jest problemem dla klienta

Problemem dla rodziny jest to, że ich bliski pije. Jednak gdyby zapytać, co to konkretnie znaczy, okaże się, że każdy człowiek definiuje to inaczej. I zupełnie inne wątki wysuwają się na plan pierwszy.

Kobieta A (lat 40) ma już dość zajmowania się dorosłym synem, chce żeby się usamodzielnił, żeby zaczął ponosić konsekwencje swoich wyborów wynikających z nałogu. Tym, co trzyma ją w destrukcyjnej sytuacji, jest jej własne poczucie winy. Uważa, że jako matka „powinna” płacić alimenty pijącego syna, bo ma przecież wnuki. Mimo to czuje niezgodę i złość.

Kobieta B (lat 48) ma zupełnie inną sytuację. Jej syn ma pracę, pije głównie wieczorami. Problemem kobiety B jest samotność – nie potrafi zadbać o siebie, wszystkie działania i myśli skupia wokół syna.


Kobieta C (lat 38) cierpi na zaburzenia lękowe, ponieważ syn regularnie urządza w domu awantury, budzi ją w nocy. Pragnie przede wszystkim spokoju.

Tak samo jest w przypadku osoby z uzależnieniem. Żeby dowiedzieć się od niej, co jej zdaniem jest problemem – podkreślam, jej zdaniem, a nie naszym zdaniem lub zdaniem rodziny – potrzeba otwartości, empatii. A przede wszystkim ważne jest unikanie konfrontacji czy perswazji. A zatem warto przyjąć postawę otwartości i słuchać, co chce nam przekazać klient, zamiast straszenia. Także dlatego, że ten rodzaj narracji osoba z uzależnieniem już zna, ponieważ często używają go jej bliscy i on nie jest skuteczny.

Skuteczne natomiast będzie podkreślanie, że wiemy i rozumiemy, iż pojawianie się na spotkaniu z GKRPA może wiązać się z poczuciem wstydu czy strachu. Następnie pozwólmy osobie wezwanej przed komisję opowiedzieć o swoich emocjach i o tym, co myśli i czuje – po to żeby poznać jej argumenty i jej wersję wydarzeń. Wówczas prawdopodobnie dowiemy się, jaki jest jej świat wartości, na czym jej zależy, czego potrzebuje. I tutaj możemy podjąć się pracy, w której pokażemy, na ile świat jej wartości wchodzi w konflikt ze światem jej zachowań. Wówczas można użyć znanego z zasad rozmowy motywującej dysonansu pomiędzy wartościami, jakie dla klienta są ważne, a jego zachowaniem.

Rozmawiać językiem korzyści

Na przykład – pan K. wie, że jest dotknięty uzależnieniem, ale nie umie poradzić sobie z kontrolowaniem picia. Alkohol daje mu ulgę, bo dzięki niemu nie czuje złości na żonę oraz strachu w związku z trudnościami finansowymi. Z żoną rozmawiać nie lubi, jest wściekły, że zgłosiła go do GKRPA, ale ważną postacią w życiu pana K. jest jego córka. I to na relacji z nią mu zależy. Zatem uzależnienie wchodzi w konflikt świata wartości: picie oddala pana K. od córki. Mamy więc pęknięcie w jego świecie, dzięki któremu dostajemy argument motywujący do zmiany – jeśli pan K. podejmie leczenie, córka będzie chętniej z nim rozmawiała i będzie mógł naprawić relację.

Pan P. nie ma rodziny, ale źle się czuje z tym, że jego siostra jest z nim w konflikcie. Pan P. ma tylko matkę i siostrę – czuje się samotny. Radzi sobie z tym uczuciem za pomocą alkoholu. Trwa to już na tyle długo, że się uzależnił. Jednak wartością nadrzędną dla pana P. są bliskie relacje, rodzina, spokój, harmonia.

By zmotywować daną osobę do zmiany, warto pokazywać jej, co uzyska dzięki zmianie – jakie będzie mieć z tego korzyści, a jakie straty będą wynikać z zaniechania działań w kierunku zmiany. Można także poprosić samego klienta o zrobienie takiego bilansu zysków i strat, które płyną ze zmiany. On lepiej od nas zna swoje życie i jest ekspertem w tej materii. My bazujemy jedynie na kilku spotkaniach i informacjach, jakie pozyskaliśmy od bliskich, nasza wiedza z natury rzeczy jest niepełna. Proponując bilans zysków i strat, angażujemy klienta w działanie, w analizę własnego życia oraz wyciąganie wniosków, które dla niego samego będą korzystne.

Kiedy uwypuklimy to, że uzależnienie wchodzi w konflikt ze sprawami, które dla klienta są ważne, wówczas zauważy on u siebie wiele rozbieżności. I w tym momencie jest szansa na to, by pojawiła się u niego autorefleksja nad tym, czy nie warto poczynić kroków lub podjąć decyzji o leczeniu. Jeśli klient  takiej refleksji mieć nie będzie, to wszelkie nasze działania prawdopodobnie będą nieskuteczne.

Wnioski

Warto pamiętać, że spotkanie osoby z uzależnieniem z członkami GKRPA może być dla tej osoby pierwszą w życiu szansą na rozmowę ze specjalistą. Tej szansy nie należy zmarnować. Choć oczywiście takie rozmowy i spotkania bywają trudne, bo czasem klienci przynoszą ze sobą trudne emocje, którym członkowie komisji muszą stawiać czoło.

Osoby doświadczające uzależnienia to nie są ludzie, którzy zaplanowali, że będą w nałogu. Z dużym prawdopodobieństwem uzależnili się dlatego, że tylko taki sposób i wzór na radzenie sobie z emocjami wynieśli z domu (np. z uzależnieniem zmagał się jeden z rodziców). Innego nie znają. Nie wiedzą jak wyjść z uzależnienia. Być może nigdy nie podjęli się – na trzeźwo – rozwiązywania trudności, jakie przynosi im życie. Jeśli chcemy im ten alkohol „zabrać”, mówiąc, że podjęcie leczenia jest koniecznością, warto byśmy pokazali, co dostaną w zamian. Bo jeśli mają nie dostać nic, to trudno, by widzieli sens w rzuceniu alkoholu. Raczej będzie to budzić przerażenie i zagubienie, a nie motywację do podjęcia – skądinąd bardzo trudnego – zadania.

W rozmowie z osobą zaproszoną na posiedzenie GKRPA warto używać zasad dialogu motywującego, do których należą:

1. Wyrażanie empatii wobec klienta.

2. Wspieranie poczucia własnej sprawczości (w tym przypadku sprawczości klienta).

3. Wskazywanie rozbieżności (świat wartości a zachowania).

4. Podążanie za oporem (a zatem nie perswazja, przekonywanie, wchodzenie w spór o racje, ale rozumienie z czego wynika opór klienta, rozumienie jego perspektywy).

Wiele gmin i samorządów opracowało także własne materiały edukacyjne, poświęcone rozmowie motywującej i dialogowi motywującemu w pracy z klientami. Są one dostępne nieodpłatnie w internecie.Warto pamiętać, że spotkanie osoby z uzależnieniem z członkami GKRPA może być dla tej osoby pierwszą w życiu szansą na rozmowę ze specjalistą. Tej szansy nie należy zmarnować. Choć oczywiście takie rozmowy i spotkania bywają trudne, bo czasem klienci przynoszą ze sobą trudne emocje, którym członkowie komisji muszą stawiać czoło.

Maja Ruszpel