Wirtualny świat, realne problemy

Zdjęcie ilustracyjne / źródło Pixabay / Fot. Edar

Wierzę, że Akt o usługach cyfrowych (DSA) wprowadzi realną zmianę w obszarze bezpieczeństwa dzieci w internecie. Platformy cyfrowe już teraz – zgodnie z RODO – nie mogą profilować reklam dla dzieci, jeżeli wiedzą, że odbiorca usługi jest małoletni. Niebawem będą musiały poprawić metody weryfikacji wieku użytkownika i ułatwić zgłaszanie zagrożeń – wylicza Anna Rywczyńska, kierowniczka Działu Profilaktyki Cyberzagrożeń w NASK, koordynatorka Polskiego Centrum Programu Safer Internet.

Jak poważne zagrożenia niesie korzystanie z social mediów?

Prowadzimy cykl badawczy Nastolatki 3.0 i przy tej okazji od wielu lat obserwujemy m.in. to, jak zmienia się sytuacja związana z uzależnieniami, z nadmiarowym – bo nie wszystko należy określać terminem „uzależnienie” – korzystaniem z nowych technologii, w tym z portali społecznościowych, przez dzieci i młodzież. Widać narastający czas, odczuwany nawet przez samych młodych ludzi, spędzany codziennie przed ekranem. Dzisiaj to średnio ponad 5,5 godziny, choć jeszcze w poprzednim cyklu tych badań było to 4,5 godziny. Młodzi obserwują u siebie problem z nadmiarowym korzystaniem z internetu – widzą, że czasami niedosypiają, że nie mają czasu na inne aktywności – i podejmują próby, aby skrócić ten czas. Ale to im się nie udaje. 

To efekt celowych działań wielkich platform cyfrowych?

Armia ludzi – w tym behawiorystów i psychologów – myśli o tym, w jaki sposób zatrzymać użytkownika jak najdłużej. Trzeba dużo nad sobą pracować, żeby nie wkręcić się w te algorytmy, w metodę funkcjonowania platform – polegającą na przykład na ciągłym podrzucaniu krótkich filmików – nieważne, czy mamy lat 11, 13, 19 czy 40.

Jaka jest na to rada? Zaawansowana profilaktyka czy zmiany w prawie? 

Zmiany w prawie już idą, a nawet przyszły. Akt o usługach cyfrowych (DSA) może tu bardzo dużo zmienić. 

Czyli?

Platformy nie będą mogły stosować jednego z silniejszych uzależniaczy czy „wciągaczy” dla – także najmłodszych – użytkowników, czyli profilować reklam, posługując się danymi osobowymi, pozyskiwanymi w procesie zakładania konta, ale również tymi, które mogą być wynikiem działań użytkownika na platformie. Dziecko wyszukiwało treści związane, załóżmy, z bólem brzucha i za moment portale społecznościowe podrzucały mu kolejne informacje dotyczące bólu brzucha. A do tego reklamy odpowiednich leków i specyfików. Drążyły ten temat i jednocześnie pogłębiały jego lęki i stresy – bo nawet, gdyby dziecko chciało już wyjść z tego kręgu i przeczytać o czym innym, to platforma wiedziała, w jaki sposób je tam zatrzymać. 

Za tym idą kwestie weryfikacji wieku.

Trwają jeszcze rozmowy o tym, w jaki sposób to będzie robione. Do wyboru jest kilka modeli, które mogą być wykorzystywane. Czekamy jeszcze na ich wdrożenie i moment w którym będziemy wiedzieć: „metody weryfikacji wieku przebiegają w taki to a taki sposób”. Ale jedno wiadomo: w przypadku dziecięcych użytkowników mowa o rozwiązaniu typu safety by design, czyli bezpieczeństwie niejako „z automatu”.

Jak wygląda implementacja DSA na poziomie krajowym?

Koordynatorem wdrożenia tych przepisów w Polsce jest Urząd Komunikacji Elektronicznej. Dzieci będą mieć ułatwioną możliwość zgłaszania nadużyć, które zaobserwują. Powstaje również sieć trusted flaggers – zaufanych podmiotów, które będą mogły szybką ścieżką zgłaszać platformom podejrzane sytuacje.

Czy postępowania Komisji Europejskiej w tych kwestiach wobec TikToka i Meta nie będą zabawą w kotka i myszkę?

Trudno powiedzieć. Zmiany na pewno nadejdą, ponieważ założenia DSA, czy procedowanych obecnie w Stanach Zjednoczonych aktów prawnych nałożą na platformy bardzo konkretne obowiązki i ograniczenia. Już samo RODO znacznie zmieniło to, w jaki sposób platformy muszą przechowywać dane osobowe. Wierzę, że także DSA wprowadzi realną zmianę. Na razie platformy cyfrowe robią self-assessment, czyli „rachunek sumienia”, jeśli idzie o możliwe zagrożenia wobec dzieci. Później przyjdzie czas na działania naprawcze.

A zmiany na plus, o których pani wspomniała? 

Już teraz widać lepszą weryfikację wieku, jeśli chodzi o kwestie zakładanych kont. Platformy mają grupy swoich ekspertów, którzy wychwytują konta osób poniżej 13. roku życia – to nie tylko sztuczna inteligencja, ale też pracownicy. Same serwisy społecznościowe bardzo wyraźnie dziś komunikują, że nie zależy im, aby na ich platformach „buszowały” małe dzieci – to nie są klienci ich reklamodawców, bo przecież reklamodawcy celują w grupę odbiorców 13+.

Mimo to domowa profilaktyka jest nieodzowna.

Bardzo ważne jest to, żebyśmy uważnie popatrzyli – jako opiekunowie, jako nauczyciele, jako rodzice – na to, dlaczego dziecko jest tak długo w sieci. Najgorsze w takiej sytuacji są zbyt szybkie diagnozy, bo one mogą być bardzo szkodliwe i niebezpieczne. Rodzic może uznać, że dziecko jest leniwe, bo nie robi nic poza wpatrywaniem się w ekran telefonu. Jeśli nie wejdzie głębiej, to nie zobaczy, że dziecko ma problemy w szkole czy na podwórku, jest nielubiane, jest ofiarą agresji ze strony rówieśników i ucieka do tego swojego telefonu. Samo stwierdzenie, że dziecko używa telefonu przez 5,5 godziny dziennie też może być złudne. Może komunikuje się z przyjaciółmi na Whatsappie, może obejrzało film, a może tylko słucha muzyki, a w tym czasie rysuje?

Czy rodzice mają wystarczające kompetencje cyfrowe?

Dobry rodzic to taki, który się interesuje. Nie zawsze musi umieć pomóc, ale jak już pozna problem, to może szukać pomocy. Jeżeli będziemy tylko stróżami czasu i nie będzie interesowało nas to, co nasze dziecko robi w sieci, to ono do nas nie przyjdzie ze swoim problemem. Z badań wynika, że po taką pomoc – związaną ze sprawami online – przychodzi do rodziców nieco ponad 20 proc. dzieci.

Sami rodzice też miewają problemy z cyberuzależnieniem?

Prowadzimy przy NASK młodzieżowy panel doradczy i młodzi ludzie mówią nam, że mają duży problem, bo nie są w stanie przebić się do rodziców patrzących w ekran. Wiadomo, każde pokolenie przeżywało jakiś rodzaj rewolucji – kiedyś ludzie siedzieli nad gazetami, później przyszło radio, telewizja. Internet różni się tym, że on się po prostu nie kończy. Z innej strony, warto też zwrócić uwagę na to, że internet zapewnia przy tym demokratyzację czasu wolnego – kiedyś cały dom oglądał w telewizji to, co włączył rodzic, najczęściej ojciec. Dziś każdy może spędzić czas wolny, jak chce. 

Rodzicami są już ludzie wychowani w świecie, w którym internet był codziennością. Jakie jest ich podejście? 

Gdy robiliśmy wywiady, okazywało się, że często młodzi rodzice wykazywali się większą ostrożnością. Na pewno właściwa reakcja rodziców jest kwestią zarówno kompetencji cyfrowych, jak i świadomości oraz uważności rodzicielskiej. W przypadku młodych rodziców może być tak, że wiedzą, przed czym chcą chronić dziecko, bo sami doświadczyli ryzykownych sytuacji w dzieciństwie. 

Czy gdyby rodzic chciał szukać pomocy, to ma gdzie jej szukać? 

Jak najbardziej. Jest coraz więcej specjalistów, którzy zajmują się kwestiami nadmiernego korzystania z sieci czy problemami w relacjach, wynikającymi z życia w wirtualnym świecie. W NASK prowadzimy szeroką działalność edukacyjną, profilaktyczną i reagującą zarówno w ramach prowadzonego przez nas przedsięwzięcia Cyberprofilaktyka NASK, jak również w ramach Polskiego Centrum Programu Safer Internet (PCPSI) – dofinansowanego ze środków europejskich. W NASK-u działa Dyżurnet – punkt kontaktowy do zgłaszania nielegalnych treści w internecie, związanych szczególnie z seksualnym wykorzystywaniem dzieci. W ramach PCPSI współpracujemy też z Fundacją Dajemy Dzieciom Siłę, która prowadzi telefon zaufania i dla dzieci i młodzieży, a także dorosłych 800-100-100. Można zadzwonić i zapytać, można też pójść do poradni Dziecko w sieci prowadzonej przez fundację. Różne sytuacje wymagają różnych reakcji – czasem wystarczy rozmowa z innymi rodzicami, bo często to, co się dzieje w świecie cyfrowym jest odbiciem tego, co się dzieje poza siecią, choćby w szkole. Czasem niezbędna będzie rozmowa z wychowawcą, dyrektorem szkoły czy szkolnym pedagogiem. A czasem, niestety, nie obejdzie się bez współpracy z policją.

Czego najczęściej dotyczą zgłoszenia?

Zarówno od strony badawczej, jak i od strony zgłoszeń ze szkół czy od rodziców – bo bardzo dużo pracujemy ze szkołami, nauczycielami, z pedagogami szkolnymi, mamy też radę rodziców – wiadomo, że na pierwszym miejscu jest przemoc rówieśnicza, cyberprzemoc i hejt. Dziś już nawet odchodzi się od terminu „cyberprzemoc”, bo ta przemoc jest bardzo realna i dodawanie przedrostka cyber- tylko ją osłabia. Podobnie „hejt” – to jak gdyby mniej niż „nienawiść”, a przecież właśnie z nią borykają się dzieci w internecie. Drugim tematem, z którym się do nas zgłaszają ludzie młodzi ludzie i ich opiekunowie, są właśnie uzależnienia cyfrowe – problem nadmiernego korzystania z sieci, często wymagający już terapii i opieki.

Obniża się też wiek „inicjacji cyfrowej”.

Dzieci, które dostają telefon do ręki, mają dziś 7–9 lat. Jeżeli takie dziecko zabłąka się w sieci, może to przynieść ogrom problemów. Im wcześniej wpadnie w niehigieniczną relację z mediami (także społecznościowymi), tym trudniej będzie się tego oduczyć – tak, jak z innymi używkami. Im młodszy organizm, tym bardziej podatny na takie uzależnienie.

Co powinno niepokoić najbardziej?

Zarówno nadmiar czasu w sieci, jak również niebezpieczne relacje, w które dzieci bez odpowiedniej opieki, mogą wejść. Coraz młodsze dzieci wchodzą w sytuacje sekstingowe, czyli w wysyłanie i odbieranie materiałów o treści pornograficznej, erotycznej, intymnej. Badania z USA pokazują, że już dziewięciolatki bywają zaangażowane w takie wymiany. Kontakt z treściami pornograficznymi jest coraz wcześniejszy, coraz bardziej intensywny – to obniża próg wrażliwości. A przy tym zmienia się specyfika działania przestępców seksualnych – kiedyś taka osoba musiała wyszukać dziecko, często z problemami i „pracowała” nad nim miesiącami, udawała najlepszego przyjaciela, zdobywała zaufanie. Potem dopiero dochodziło do wykorzystania, czyli pozyskania tych zdjęć czy wykorzystania seksualnego już poza siecią. Teraz przestępcy mają do dyspozycji grupy whatsappowe, gdzie nawet małe dzieciaki mają konta – i często te konta nie są kontrolowane przez rodziców – zatem, po szybkiej ocenie wieku użytkowników takiej grupki, puszczają posta do wszystkich uczestników i czekają na reakcje. Telefon w ręku dziecka to jak otwarcie drzwi, bo telefony rzadko są dobrze zabezpieczone. 

Co powinien zrobić rodzic w pierwszej kolejności?

Powinien bardzo świadomie podejmować decyzję o wpuszczaniu dziecka do świata technologii cyfrowej. Musi zastanowić się, czy będzie w stanie zadbać o bezpieczeństwo swojego dziecka i dobrze się przygotować do przekazania dziecku sprzętu. Pamiętajmy że samo podążanie za instrukcjami przy uruchamianiu telefonu może nam bardzo pomóc – jeśli wszystkie dane dziecka zarejestrujemy zgodnie ze stanem faktycznym, wówczas automatycznie pomożemy sobie w ochronie dziecka na przykład przed szkodliwymi treściami, czy wejściem na portale społecznościowe.

Anną Rywczyńską rozmawiał Bartosz Klimas.

Więcej informacji na temat bezpieczeństwa dzieci w internecie znajduje się pod adresem https://cyberprofilaktyka.pl

Cyberprofilaktyka NASK (wcześniej Akademia NASK) organizuje m.in. szkolenia dla pracowników lokalnego sektora edukacji, w tym pracowników oświaty, dyrektorów szkół, pedagogów i nauczycieli, poradni psychologiczno-pedagogicznych, a także specjalistów pracujących z dziećmi i młodzieżą. Oto przykładowe tematy:

  • cyberprzemoc (jak reagować na cyberprzemoc i jak radzić sobie z hejtem),
  • prywatność (wizerunek w sieci, ślad cyfrowy, budowanie dobrych haseł, ustawienia prywatności),
  • cyfrowy dobrostan (nadużywanie internetu, zdrowe zasady korzystania z urządzeń, czas przed ekranem i inne ustawienia pozwalające zachować równowagę, uzależnienie od gier),
  • treści nielegalne i szkodliwe (patostreamy, sexting, grooming, zagrożenia w mediach społecznościowych),
  • dezinformacja (fake newsy, fotomontaż, deep fake),
  • oszustwa internetowo-telefoniczne (inżynieria społeczna – phishing, vishing, smishing).