Odporność psychiczną trzeba budować już w wieku szkolnym

Zdjęcie ilustracyjne / źródło Pixabay / fot. Марина Вельможко

Nieodłącznym elementem w procesie edukacji powinien być rozwój kompetencji związanych z samoregulacją emocjonalną. Uczmy dzieci, jak działają ludzkie emocje, jak stres wpływa na organizm, jak sobie z nim radzić – mówi dr hab. Paweł Atroszko, adiunkt w Instytucie Psychologii Uniwersytetu Gdańskiego, badacz uzależnień i problematyki psychologii zdrowia.

Media informują, że co siódmy młody Polak może się zmagać z uzależnieniem od uczenia się. Może pan to potwierdzić? 

To wynika z badań przesiewowych, które robimy w Polsce, ale też m.in. w Stanach Zjednoczonych, Norwegii, Portugalii czy Indiach. To są wstępne szacunki – można powiedzieć, że od 10 do 15 proc. osób uczących się w Polsce jest obarczonych wysokim ryzykiem tego uzależnienia.

Kogo to powinno niepokoić?

Każdego. Zarówno tych, którzy są dotknięci uzależnieniem, jak i ich najbliższych, przyszłych pracodawców czy decydentów. A jeżeli myślimy o uczniach, to przede wszystkim rodziców, nauczycieli i dyrektorów szkół. Uzależnienie od uczenia się – podobnie jak uzależnienia od substancji psychoaktywnych czy od czynności – to zjawisko, które jest szkodliwe dla całego społeczeństwa. 

Dlaczego?

Mamy do czynienia ze zjawiskiem, które pokazuje, że nasz system edukacji jest nieefektywny. Skłania do nadmiernego uczenia się, a ludzie nadmiernie uczący się funkcjonują gorzej, jeżeli chodzi o zdrowie fizyczne i psychiczne. Są permanentnie zestresowani, co zwykle przekłada się na gorsze relacje z innymi, a także na niższą wydajność, produktywność w pracy zawodowej.

Czy dziewczęta i kobiety uzależniają się tak samo jak chłopcy i mężczyźni?

Z badań nad uzależnieniami od substancji wiemy, że kobiety i mężczyźni uzależniają się inaczej. Generalnie mężczyźni uzależniają się częściej, ale kobiety szybciej i mają większe trudności z wyjściem z uzależnienia. W przypadku uzależnienia behawioralnego, jakim jest uzależnienie od uczenia się, wiemy mniej, nie mamy jeszcze zbyt dużo danych, które by dokładnie wskazywały, jak działa ten mechanizm. Ale bazując na wynikach dotychczasowych badań – polskich i międzynarodowych – widać wyraźnie, że kobiety są bardziej narażone na uzależnienie od uczenia się.

Jakie mogą być przyczyny?

Kobiety są bardziej wrażliwe na kary, co może przekładać się na ich podejście do uczenia się w systemie edukacji, który bazuje na formalnym i nieformalnym karaniu, np. poprzez słabe oceny, krytyczne uwagi ze strony nauczycieli czy związaną z tym dezaprobatę rodziców. Poza tym mają wyższy poziom ugodowości i sumienności. Od najmłodszych lat wymaga się od nich spełniania oczekiwań innych osób. Rodzice chcą, aby ich córka była najlepszą uczennicą – to powoduje większą presję, żeby śrubować osiągnięcia szkolne. W tak skonstruowanym systemie edukacji uczennice radzą sobie ze stresem gorzej niż uczniowie, co widać w pogarszającym się stanie ich zdrowia psychicznego. I w zasadzie wszędzie na świecie jest podobnie, na wszystkich kontynentach, w różnych kulturach.

Jak to wygląda w polskich liceach?

Według ostatnich danych, w klasach maturalnych na jednego ucznia, który ma bardzo wysokie ryzyko uzależnienia, przypadają trzy uczennice.

Uzależnienie od uczenia się – na poziomie populacyjnym – częściej niż inne uzależnienia behawioralne doprowadza m.in. do zaburzeń lękowych, depresyjnych. Bywa większym problemem niż uzależnienie od pornografii, mediów społecznościowych czy gier komputerowych. Jeśli zbadać poziom stresu u osób, które mają wysokie ryzyko uzależnienia od gier komputerowych i osób, które mają wysokie ryzyko uzależnienia od uczenia się, to te z uzależnieniem od uczenia się doświadczają silniejszego stresu i zdecydowanie częściej on się pojawia. A stres jest czynnikiem ryzyka rozpoznanym zarówno w problemach zdrowia fizycznego, jak i psychicznego. Zatem, jeżeli mówimy o zaburzeniach lękowych i depresyjnych, to wiemy, że stres jest czynnikiem, który przyczynia się do większego ryzyka wystąpienia tych zaburzeń.

Ale uczyć można się też dla przyjemności.

Można się wręcz nauką ekscytować – uczyć się, aby osiągnąć wyznaczone cele, sukcesy. Zaznaczmy tu, że wszystkie uzależnienia wiążą się z jakąś formą relaksu, przyjemności. Uczenie się też ma ten komponent, osoby z uzależnieniem od nauki lubią się uczyć, odczuwają przyjemność uczenia się, ale jest w tym czynnik ryzyka – lęk, obawa przed porażką, stres związany z niepowodzeniami, z możliwą kompromitacją przed egzekwującymi wiedzę czy umiejętności. Paradoksalnie pasjonaci uczenia się mogą szybciej niż inni (osoby z innymi uzależnieniami) doprowadzić się do zaburzeń depresyjnych czy lękowych.

Z czego to wynika?

Aby się uczyć intensywnie, trzeba wkładać w to wysiłek, często pod presją czasu, a także oczekiwań innych – rodziców, nauczycieli, egzaminatorów. Dla uczniów, studentów ta czynność jest stresująca, obciążająca fizycznie, psychicznie, poznawczo, emocjonalnie.

Trzeba by zastosować uniwersalną, populacyjną prewencję. To oznacza zmianę funkcjonowania m.in. szkoły, systemu edukacji. Wskazana jest koncentracja na rozwoju umiejętności samoregulacji emocjonalnej i behawioralnej uczniów i studentów, aby radzili sobie z presją edukacyjną, która w ostatnich 10–20 latach systematycznie rośnie na całym świecie. A ona przekłada się na coraz gorszy stan psychiczny młodych ludzi. Specjaliści są w stanie uzgodnić, dlaczego presja nasila się i z czego to wynika. Gdy to ustalą, mogą wpływać – poprzez odpowiednie działania – na zmniejszenie zachowań opresyjnych wobec uczniów i studentów. Trzeba też odkrywać w młodych ludziach zasoby psychiczne, które pozwolą im lepiej radzić sobie ze stresem.

Ko to ma robić?

Najpierw rodzice, ale takie działania są potrzebne też na poziomie populacji, czyli powinny to robić również szkoły – niech to będzie częścią ich programu nauczania. Nieodłącznym elementem w procesie edukacji powinien być rozwój kompetencji związanych z samoregulacją emocjonalną – uczeniem dzieci, jak działają ludzkie emocje, jak stres wpływa na organizm człowieka, jak sobie z nim radzić, jak go zmniejszać. Trzeba podejmować kwestie związane z higienicznym trybem życia. Stres jest przecież silnie związany z tym, czy się wysypiamy, czy się dobrze odżywiamy, czy jesteśmy na odpowiednim poziomie aktywności fizycznej, ale też interakcji społecznych. Trzeba dostarczać dzieciom narzędzia do rozwoju kompetencji, żeby korzystając z nich, same mogły sobie radzić w stresowych sytuacjach. Zaś na poziomie indywidualnym rodzice powinni minimalizować presję i maksymalizować rozwój kompetencji związanych ze zdrowym funkcjonowaniem dziecka.

Młodzi ludzie mogą też sami zadbać o siebie.

Mogą. Ale czasami ich problemy są już tak zaawansowane, że wymagają oddziaływania terapeutycznego, systematycznej pracy nad nimi. 

Zarówno uzależnienie od uczenia, jak i od pracy, które często ma swój początek właśnie na pierwszych etapach życia, nie są oficjalnie umieszczane w klasyfikacjach chorób i zaburzeń. Są różne grupy wsparcia dla osób, które nadmiernie angażują się w pracę, analogiczne do grup m.in. AA, czyli anonimowych alkoholików. Nie ma zaś samopomocowych grup dla nadmiernie uczących się.

Czym to jest spowodowane?

Niską świadomością społeczną. A jeżeli chodzi o wsparcie specjalistów pracujących z ludźmi w kryzysie psychicznym – nie są oni jeszcze przygotowani do tego, żeby zająć się problemem zdrowia psychicznego wynikającym z nadmiernego stresu edukacyjnego. Tymczasem wiemy, że osoby z uzależnieniem od uczenia się często mają problem z dysfunkcjonalnym perfekcjonizmem i nadmierną samokontrolą. Znamy oddziaływania terapeutyczne dotyczące tych problemów. Obejmuje je m.in. terapia dialektyczno-behawioralna radykalnej otwartości, podczas której uczy się klientów, jak zwiększyć akceptację wobec różnych rodzajów życiowego ryzyka i odpuszczać nadmierną kontrolę. Dobre skutki odnosi też dialog motywujący, który służy temu, żeby wzbudzać i podtrzymywać chęć do zmiany trudnej sytuacji.

To wymaga przeformułowania priorytetów i celów.

Tak! Na przykład zmiany priorytetu osiągania najwyższych ocen na priorytet zdrowia psychicznego i fizycznego. Są na to odpowiednie procedury, są terapie poznawczo-behawioralne, w których można pracować nad różnymi niefunkcjonalnymi przekonaniami. Na przykład nad perfekcjonistycznym przekonaniem, że nie mogę popełniać żadnych błędów, że jakakolwiek porażka oznacza, że jestem do niczego i nie nadaję się do życia w społeczeństwie.

Osoby z uzależnieniem od uczenia się często miewają problemy w funkcjonowaniu społecznym?

Mają wysoki lęk społeczny, cechuje je samotność i introwersja. Są takie oddziaływania, gdzie się po prostu ćwiczy i rozwija kompetencje konieczne do rozwoju satysfakcjonujących, bliskich relacji społecznych. Problem polega na tym, że uczący się ponad miarę nie mają świadomości, że się izolują i nie nawiązują relacji z innymi. Zauważają zaś, że mają depresję albo zaburzenie lękowe. I wtedy idą do specjalisty. Specjalista natomiast zwykle nie docieka, skąd one się wzięły. I rzadko identyfikuje edukację jako jedno z głównych problemów, które mogą się do tego przyczynić. Bardzo ważny jest rozwój tej świadomości u wszystkich – i u osób zainteresowanych, i u osób, które miałyby dostarczać wsparcia, czyli psychologów, psychiatrów, pedagogów, rodziców.

Czy samorządy lokalne mogą mieć wpływ na zwiększenie tej świadomości?

Tak, zarówno samorządy lokalne, jak i władze centralne. Na każdym poziomie administracyjnym decydentom powinno zależeć na rozwoju owej świadomości. Uzależnienie od nadmiernego uczenia się to jest wierzchołek większego problemu: wpływu edukacji na zdrowie psychiczne młodych ludzi. Na rynku pracy mamy dziś kryzys, jeżeli chodzi o funkcjonowanie psychiczne pracowników. I to już rozpoznaje, jak się wydaje, Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Problemy, które dotykają pracowników, zaczynają się już w systemie edukacji, która jest ekstremalnie stresująca – najpierw stres paraliżuje uczniów i studentów, a potem pracowników. Z roku na rok rośnie liczba zwolnień L4 związanych z problemami zdrowia psychicznego pracowników. W zeszłym roku straciliśmy z tego powodu około 25 milionów dni pracy. To tak, jakby przez rok nie pracowało 100 tysięcy ludzi w Polsce – tylko z powodu problemów związanych ze zdrowiem psychicznym.

Te problemy mogą mieć źródła już w szkole.

Młodzi ludzie wchodzą na rynek pracy z naprawdę dużym obciążeniem. Problemy, których doświadczają na poziomie pracowniczym, zaczynają się wcześniej. I trzeba je wcześniej rozpoznawać.

Z dr. hab. Pawłem Atroszką rozmawiał Tadeusz Pulcyn.