Sopocka „Mewa”

Zdjęcie ilustracyjne / źródło Unsplash / fot. Tarpit Grover

Po pomoc mogą tu się zgłosić wszyscy, którzy jej potrzebują – pod jedynym warunkiem: muszą być trzeźwi. Nie prowadzimy zajęć terapeutycznych, ale jest u nas punkt pierwszego kontaktu. Osoby, które mają tzw. problem alkoholowy, kierujemy do przychodni uzależnień, do specjalistów zajmujących się ich leczeniem. Proponujemy też udział w mityngach grup samopomocowych – wyliczają szefowie Stowarzyszenia Klubu Abstynenta „Mewa” w Sopocie.

– W tym roku – mówi Piotr Rybak, prezes stowarzyszenia – będziemy obchodzić 30-lecie istnienia Klubu Abstynenta, którego założycielką była Elżbieta Kipp. „Nie snujmy się bez celu po ulicach, zróbmy razem coś pożytecznego; każdy z nas ma jakieś umiejętności, talenty. Wykażmy się nimi i lansujmy trzeźwy styl życia” – nawoływała. I udało jej się skrzyknąć grupę samotnie trzeźwiejących alkoholików. Ale największy wkład w rozwój klubu miał jej następca – prezes Krzysztof Cackowski. Zorganizował – pod patronatem Urzędu Miasta Sopotu – I Ogólnopolską Spartakiadę Klubów Abstynenckich i Ruchów Trzeźwościowych (a potem następne). Dzięki niemu „Mewa” jest znana nie tylko na Pomorzu. Teraz ja, uczeń prezesa Cackowskiego – od 23 lat członek Stowarzyszenia Klubu Abstynenta „Mewa” – staram się wykorzystywać to, co do tej pory zostało wypracowane i realizować nowe projekty – opowiada Piotr Rybak. 

Dobre miejsce

– W naszym stowarzyszeniu, w klubie – dodaje Piotr Komorowicz, sekretarz stowarzyszenia – jest miejsce dla każdego. Po pomoc mogą tu przyjść wszyscy, którzy jej potrzebują – pod jedynym warunkiem: muszą być trzeźwi. Nie prowadzimy zajęć terapeutycznych, ale jest u nas punkt pierwszego kontaktu. Osoby, które mają tzw. problem alkoholowy, kierujemy do przychodni uzależnień, do specjalistów zajmujących się ich leczeniem. Proponujemy też udział w mityngach grup samopomocowych.

W każdą niedzielę nasz klub udostępnia salę mityngową grupie „Ałon”; w jej spotkaniach uczestniczą anonimowi alkoholicy z całego Trójmiasta. Grup AA w Trójmieście jest sporo, ale te w „Mewie” cieszą się dużą popularnością, ściągają tu nawet osoby z Tczewa, Żukowa, Rumi czy z Wejherowa. Natomiast od poniedziałku do piątku klub otwarty jest dla członków i młodzieży. Mają do dyspozycji m.in. gry planszowe, bilard, darty… Prawie codziennie przy dźwiękach muzyki fruwają tu dartowe lotki, a bile z hukiem wpadają do łuz. Są wieczory, kiedy klubowa sala wypełniona jest i przez młodzież, i przez seniorów. Przychodzą po prostu pogadać przy herbacie i kawie. A w sezonie turystycznym (od wiosny do jesieni) do klubu zaglądają też goście z całej Polski.

– Ktoś, kto funkcjonuje w ruchu abstynenckim w swoim regionie, systematycznie spotyka się z innymi jego członkami, wyjeżdżając na Wybrzeże na urlop, wyszukuje w internecie miejsce, w którym mógłby zachować ciągłość spotkań w – nazwijmy to – odpowiednim towarzystwie. I znajduje nasz sopocki adres. Czasem ktoś z daleka pierwszy raz przychodzi do nas z walizką, prosto z pociągu. Z kilkoma osobami z głębi kraju spotykamy się rok w rok – wyjaśnia prezes Rybak. – Dodajmy – wtrąca Piotr Komorowicz – że zarówno stali, jak i okazjonalni bywalcy nazywają nasz klub dobrym miejscem.

Wydarzenia

Członkowie stowarzyszenia i ich sympatycy spotykają się też cyklicznie poza siedzibą. Ważnym wydarzeniem jest dla nich m.in. bal sylwestrowy – w udostępnianej od 28 lat Sali Herbowej Urzędu Miasta Sopotu. – Ten bal – mówią organizatorzy – urządzamy dla 120 osób. Abstynenci zazwyczaj mają problem, żeby spotkać się razem w większej liczbie, tym bardziej na „prawdziwym” balu. A w Sopocie jest inaczej. Przez minione lata wszyscy prezydenci miasta uznawali, że zasługujemy na to, aby nowy rok witać w Ratuszu. Żaden z dotychczasowych włodarzy miasta nie cofnął też dofinansowywania naszej działalności programowej. W balu uczestniczą nie tylko abstynenci z Trójmiasta. Bywają z nami przedstawiciele stowarzyszeń m.in. z Warszawy, Katowic, Łodzi… Już od jesieni dzwonią, zgłaszają swój udział w noworocznej zabawie z „Mewą”.

– Latem natomiast – relacjonują przedstawiciele stowarzyszenia – we współpracy z samorządem organizujemy m.in. Integracyjne Pikniki Trzeźwości na sopockich błoniach, w których uczestniczy kilkaset osób. W programie jest mnóstwo atrakcji – konkursów sportowych, tanecznych, akrobatycznych. W zawodach biorą udział i bawią się z nami członkowie zaprzyjaźnionych stowarzyszeń abstynenckich z rodzinami, m.in. z Człuchowa, Elbląga, Gdańska, Gdyni, Malborka, Raszyna, Słupska, Władysławowa… Zwykle w tym klubowym święcie uczestniczy główny specjalista ds. profilaktyki uzależnień w Urzędzie Miasta Sopotu, obecnie jest to pani Ewa Puszkiewicz. Ona też niedawno gościła w naszej siedzibie. Rozmawialiśmy m.in. o współpracy z innymi organizacjami pozarządowymi (również dofinansowywanymi przez UM) i kościelnymi na naszym terenie.
Tę współpracę widać wyraźnie zwłaszcza podczas wspomnianych pikników. Caritas Archidiecezji Gdańskiej dokłada swoją cegiełkę poprzez przygotowanie dla uczestników imprezy rozmaitych potraw na gorąco. Mamy wtedy ponad 200 stołowników i we własnym zakresie nie bylibyśmy w stanie ich nakarmić. Współdziałamy również ze Spółdzielnią Socjalną „Kooperacja” (założoną dziesięć lat temu przez Gminę Miasta Sopotu i gdańskie koło Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta), której misją jest wspieranie osób wykluczonych społecznie i zawodowo. Pomagamy im w powrocie na rynek pracy. Trzymamy też sztamę z Miejskim Ośrodkiem Sportu i Rekreacji – uczestniczmy w jego wydarzeniach sportowych, m.in. w biegach z cyklu „Sopockie 4 Pory Roku” – oraz z Młodzieżowym Ośrodkiem Terapeutycznym „Mrowisko”. Nastolatkowie z „Mrowiska” – wyjaśnia  Paweł Barczykowski – koordynator pracy z młodzieżą w „Mewie” – kumplują się z naszymi młodymi klubowiczami, podobnie jak i nastolatkowie z placówki wsparcia dziennego prowadzonej przez Stowarzyszenie „Sopocki Dom”. Zasilają naszą grupę „Młodych Gniewnych”, zwłaszcza gdy wychodzimy razem grać w siatkówkę; w okresie zimowym od wielu lat w gościnnej Szkole Podstawowej nr 5, a od maja do października – najczęściej na plaży. 

Młodzi gniewni i inni

– Odkąd nasz klub został zarejestrowany jako stowarzyszenie, otworzył szeroko podwoje dla młodzieży – informuje szef „Mewy”. – Początki były trudne, bo schodzili się tu nastolatkowie, delikatnie mówiąc, niesubordynowani, często pod wpływem narkotyków czy alkoholu. Traktowali klub jako miejsce schronienia, gdy słaniali się na nogach. Czasem trzeba było mieć naprawdę stalowe nerwy, żeby ich okiełznać. Ale udawało się. W pierwszych latach było ich około dwudziestu; co najmniej połowa (z tamtego trudnego okresu) wyszła na ludzi; pracują, założyli rodziny… Spotykamy ich czasem na mieście: „wyprostowanych”, ustatkowanych.

Dziś praca z młodzieżą jest codziennością; wpisuje się w nasz sztandarowy projekt „Młodzi Gniewni”, który obejmuje wsparciem młode osoby m.in. z rodzin rozbitych, poranionych, chroni je też przed zagrożeniami zewnętrznymi.

– Młodzi Gniewni to alternatywa dla ulicy – mówi Paweł Barczykowski. – To rozwiązanie dla osób, które już nie kwalifikują się do świetlic socjoterapeutycznych. A do klubu przychodzą chętnie, bo zawsze znajdą tu coś dla siebie. Najmłodsi korzystają m.in. z pomocy w odrabianiu lekcji. Wszyscy zaś mogą zawsze korzystać z naszej pomocy w rozwiązywaniu życiowych problemów. Te dzieciaki potrzebują przede wszystkim zainteresowania, zrozumienia, wysłuchania przez dorosłych. Nazywamy ich dzieciakami, ale są wśród nich rośli młodzi gniewni w wieku od 14 do ponad 18 lat. Wszyscy potrzebują naszej troski. 

We wtorki, środy i czwartki od 15.00 do 19.00 klub jest do ich dyspozycji. W środy i czwartki kto chce, może osobiście spotkać się z Dorotą Rydel, psycholog i wychowawczynią, której spojrzenie – jak mówią nasi podopieczni – budzi zaufanie. 

– Istotne są spotkania twarzą w twarz – uśmiecha się pani psycholog – bo wtedy jest szansa na szczerą rozmowę i rozwiązanie wielu spraw, czasem trudnych i bolesnych. Większość z nich (zranienia, krzywdy natury psychicznej i duchowej) ma początek w dysfunkcyjnej rodzinie. Dlatego, pomagając moim podopiecznym, muszę wykazywać się ogromną uważnością i zrozumieniem. Staram się stopniowo pozyskiwać ich zaufanie. I to się udaje. W sukurs przychodzą mi starsi klubowicze, którzy z młodymi gniewnymi wchodzą w relacje. Właśnie na budowaniu dobrych relacji zależy nam najbardziej – akcentuje Dorota Rydel. – To sprzyja poczuciu wspólnoty, a zapobiega wyobcowaniu, poczuciu samotności, gdy przychodzą trudne dni.

– U nas widać wyraźnie – wtrąca Paweł Barczykowski – że możliwe jest niwelowanie drastycznych różnic pokoleniowych… Na przykład, gdy wychodzimy razem na siatkówkę. Drużyny tworzą gracze w wieku 40–60 lat i 15–20 lat. Razem świetnie się bawią. Ale nie tylko; przy okazji są zwierzenia, dobre rady, pomocne dłonie. Przyjazna atmosfera towarzyszy nam również podczas wspólnych wypadów do kina czy do restauracji tematycznych (chodzimy tam, żeby poznać kuchnie innych kultur). Utrzymujemy nie tylko bezpośrednie relacje w dni wyznaczone na spotkania, ale mamy też stały kontakt komórkowy; esemesujemy, rozmawiamy za pośrednictwem Facebooka, Messengera czy WhatsAppa.

Sukcesy

– Atutem naszego stowarzyszenia jest to – mówią z przekonaniem moi rozmówcy – że jesteśmy otwarci na każdą osobę, która do nas trafi. Bywa, że ktoś przyjdzie po pomoc (i otrzyma ją) tylko raz, ale po nim przychodzi kilka, kilkanaście innych osób i część z nich zostaje pod naszą opieką na dłużej. Zaznaczmy, że nie działamy sami, włączamy się w działania systemowe innych pomocowych instytucji. Współpracujemy m.in. z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Sopocie, który partycypuje w Sopockim Programie Przeciwdziałania Bezdomności. To kompleksowy plan działań profilaktycznych, aktywizujących i wspierających osoby bezdomne w usamodzielnianiu się i powrocie do społeczeństwa. Często osoby te trafiają do „Mewy” i chętnie uczestniczą w różnego rodzaju naszych projektach.

– I to jest – podsumowuje prezes Rybak – sukces (tak oceniają eksperci) całej społeczności klubowej, ich rodzin, przyjaciół i sympatyków. Ze wszystkimi wspomnianymi osobami przynajmniej dwa razy w roku zasiadamy przy jednym stole – w okresie wielkanocnym i bożonarodzeniowym. Wtedy też bywa z nami przedstawiciel sopockich władz. Mamy też sukcesy poszczególnych członków stowarzyszenia; są wśród nich poeci, plastycy, muzycy, fotograficy… Artyści, których droga do zdrowienia jest motywacją do zmiany dla innych, a także osoby, które jeszcze nie odkryły w sobie różnych umiejętności i talentów. 

– Obecnie smak sukcesu poznaje właśnie ten oto znakomity fotografik – wskazuje na Piotra Komorowicza Dorota Rydel, która przygotowuje ekspozycję jego fotografii w jednej z sopockich sal wystawowych.

– Prawdą jest – przyznaje Komorowicz – że od wczesnej młodości pasjonowało mnie fotografowanie, ale potem na kilka lat się pogubiłem. I nawet po licznych terapiach nie było chyba nikogo z mojego ówczesnego otoczenia, kto by wierzył w to, że się jeszcze odnajdę. Tymczasem odnalazłem się w „Mewie”. A że kocham Sopot, to prawie codziennie chodzę po mieście, robiąc zdjęcia. Potem wrzucam je do sieci z myślą o osobach, które kiedyś mieszkały w Sopocie, a teraz żyją gdzieś w świecie, żeby mogły zobaczyć, jak zmienia się nasze miasto, jak się rozwija. Otrzymuję liczne podziękowania za to, co robię. Krótko mówiąc: klubowi przyjaciele i fotografowanie dają mi napęd do życia.

Wiarygodność

– Jesteśmy zapraszani na spotkania organizowane przez Krajową Radę Związków i Stowarzyszeń Abstynenckich, do której należymy od 23 lat, i inne organizacje pozarządowe – mówi szef „Mewy”. – Najczęściej są to konferencje i szkolenia. Stale zdobywamy wiedzę i umiejętności potrzebne do zarządzania klubem. Wciąż uczymy się, jak profesjonalnie udzielać pomocy osobom, które się do nas zgłaszają. Wymieniamy też doświadczenia związane ze współpracą z samorządem lokalnym. Mogę śmiało powiedzieć, że nasze relacje z sopockim samorządem układają się bardzo dobrze na wszystkich płaszczyznach działania. Wiarygodność Stowarzyszenia Klubu Abstynenta „Mewa” potwierdza certyfikat, że jako organizacja pozarządowa prowadzimy działania zgodnie ze standardami Stowarzyszeń Abstynenckich (podlegających Krajowej Radzie Związków i Stowarzyszeń Abstynenckich) i Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom.

Siedziba Stowarzyszenia Klubu Abstynenta „Mewa” mieści się przy ul. Bohaterów Monte Cassino 5 w Sopocie

Tadeusz Pulcyn – dziennikarz, redaktor i publicysta.