
Aby jak najszerzej docierać z wiedzą na temat szkodliwości alkoholu, Krajowe Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom zleciło publikację artykułów edukacyjnych w ogólnopolskiej prasie. Zadanie to realizowane jest przez Studio Profilaktyki Społecznej, a kolejne artykuły z tej serii można już znaleźć w sieci. Kobieta nie musi być uzależniona, nie musi nawet pić dużych ilości alkoholu, aby doświadczyć szkód zdrowotnych, gdyż jej organizm wykazuje mniejszą zdolność obrony przed konsekwencjami picia. Kobieta pijąca dziennie trzy porcje standardowe alkoholu ryzykuje takimi samymi zaburzeniami zdrowia jak mężczyźni pijący więcej niż dziewięć porcji standardowych dziennie.
Publikujemy dla Państwa dwa z nich – Alkohol bardziej niebezpieczny DLA KOBIET oraz ALKOHOL WINOwajca RAKA PIERSI
Zachęcamy Państwa do zapoznania się z nimi oraz wykorzystywania w swoich materiałach edukacyjnych, profilaktycznych.
Alkohol bardziej niebezpieczny DLA KOBIET autor: Jadwiga Fudała socjolożka, specjalistka psychoterapii uzależnień, terapeutka motywująca.
Jak piją Polki?
Około 80% polskich nastolatek i dorosłych kobiet przyznało w badaniach ankietowych, że piło napoje alkoholowe w ciągu ostatniego roku. (Badanie ESPAD 2019, Badanie wzorów konsumpcji alkoholu 2020). Rozpowszechnienie abstynencji jest ponad dwukrotnie wyższe w grupie kobiet niż mężczyzn i rośnie z wiekiem. Kobiety piją napoje alkoholowe niemal trzykrotnie rzadziej niż mężczyźni i w ciągu roku wypijają niemal czterokrotnie mniej alkoholu niż panowie. Częściej piją wino, rzadziej piwo i napoje wysokoprocentowe. Kobiety częściej niż mężczyźni sięgają po napoje alkoholowe by wyciszyć trudne emocje, poradzić sobie z napięciem, stresem, problemami życiowymi. Częściej ryzykownie piją alkohol kobiety młode (do 35 roku życia), mieszkające w większych miastach, dobrze wykształcone, studiujące lub pracujące, dobrze oceniające swoją sytuację materialną, samotne lub pozostające w nieformalnych związkach. Spożywanie alkoholu zbyt często, w za dużych dawkach, w nieodpowiednich okolicznościach nieuchronnie prowadzi do narastających szkód zdrowotnych i problemów społecznych. Może się wydawać, że skoro kobiety spożywają średnio znacznie mniej alkoholu od mężczyzn i rzadziej niż oni się uzależniają, to ich picie nie powinno budzić niepokoju. Nic bardziej błędnego. Alkohol działa bardziej toksycznie na organizmy kobiet niż mężczyzn. Kobiety, pijąc alkohol nawet w znacznie mniejszych ilościach niż mężczyźni, narażają się na ryzyko szybszych i dotkliwszych szkód zdrowotnych.
Działanie alkoholu na organizm kobiety
Eksperci WHO od lat przekonują, że nie istnieje pojęcie bezpiecznego spożywania alkoholu. Zarówno etanol, jak i produkty jego rozkładu w organizmie (zwłaszcza aldehyd octowy) są toksyczne dla organizmu człowieka i mogą być przyczyną dolegliwości, urazów i licznych problemów zdrowotnych. Szkody związane z używaniem alkoholu zależą najczęściej od łącznej ilości wypijanego alkoholu, zarówno w pewnym okresie, np. w ciągu tygodnia, miesiąca, jak również od jego stężenia w organizmie przy piciu okazjonalnym. Nie ma znaczenia rodzaj spożywanego napoju alkoholowego, bowiem zarówno piwo, wino, jak i wódka zawierają etanol, którego miarą jest standardowa porcja alkoholu (tj. 10 g 100-procentowego alkoholu). Kobiety cechują się większą wrażliwością na alkohol. Przeciętnie ważą mniej niż mężczyźni. Mają w organizmie więcej tkanki tłuszczowej, a mniej wody. Słabo metabolizują alkohol albo wcale go nie metabolizują w żołądku, tylko w wątrobie. Mają więcej estrogenów, które zwiększają wchłanianie alkoholu z przewodu pokarmowego. Wszystko to sprawia, że wypijając taką samą ilość alkoholu co mężczyźni, kobiety mogą osiągać do 40% wyższe stężenie etanolu w organizmie. A wyższe stężenie to większe ryzyko szkód zdrowotnych. Okres około owulacyjny oraz druga połowa cyklu menstruacyjnego to czas, kiedy picie jest jeszcze bardziej ryzykowne, bo estrogeny zwiększają toksyczność alkoholu. Podobnie jest, gdy kobieta przyjmuje środki zawierające estrogeny (antykoncepcyjne czy hormonalną terapię zastępczą).Większe dawki etanolu docierające do wątroby powodują jej silniejszą stymulację i szybsze niszczenie. Rozwój dysfunkcji poalkoholowych wątroby pojawia się po krótszym okresie picia i mniejszych dawkach alkoholu niż w przypadku mężczyzn. Kobiety mają większą podatność do zapadania na marskość wątroby. Kobieta nie musi być uzależniona, nie musi nawet pić dużych ilości alkoholu, aby doświadczyć szkód zdrowotnych, gdyż jej organizm wykazuje mniejszą zdolność obrony przed konsekwencjami picia. Kobieta pijąca dziennie trzy porcje standardowe alkoholu ryzykuje takimi samymi zaburzeniami zdrowia jak mężczyźni pijący więcej niż dziewięć porcji standardowych dziennie. Próby dorównania mężczyznom w piciu są nieracjonalne i powinni to wiedzieć wszyscy, a zwłaszcza dziewczęta i młode kobiety, które w ostatnich latach coraz więcej piją.
Jedna standardowa porcja alkoholu zawiera: 250 ml piwa 5-procentowego, 100 ml wina 12-procentowego, 30 ml wódki 40-procentowej.
- Alkohol powoduje u kobiet silniejsze dysfunkcje mózgu; bardziej zakłóca zdolności psychomotoryczne, jak np. prowadzenie samochodu.
- Pijące nadmiernie kobiety są bardziej niż mężczyźni narażone na upośledzenie funkcji poznawczych, w tym pogorszenie pamięci, kojarzenia, koncentracji, wnioskowania.
- Alkohol zaburza funkcje hormonalne, co może zakłócić cykl miesiączkowy.
- Skutkiem nadużywania alkoholu przez kobiety może być spadek libido, niezdolność do przeżywania orgazmu, bezpłodność.
- U kobiet pijących alkohol występuje zwiększone ryzyko zachorowania na raka piersi.
- Nadużywanie alkoholu przez kobiety zwiększa predyspozycję do ostrych form osteoporozy i powoduje o wiele większą podatność na złamania kości.
- Pijące kobiety częściej cierpią na zaburzenia nastroju, zwłaszcza o charakterze lękowym i depresyjnym.
- Każda ilość alkoholu spożyta przez kobietę ciężarną może zwiększać ryzyko poronień, przedwczesnych porodów i uszkodzeń płodu.
- Picie alkoholu toruje drogę zachowaniom ryzykownym, co pociąga za sobą zagrożenie urazami, wypadkami, przemocą (w tym seksualną), zakażeniami czy niechcianą ciążą.
- Kobiety pijące alkohol i zażywające leki narażają się na zakłócenia działania i metabolizowania tych substancji. Szczególnie niebezpieczne jest połączenie działania alkoholu i leków uspokajających i nasennych oraz przeciwbólowych, nierzadko nadużywanych przez kobiety, które może skutkować kumulacją efektu, czyli nadmierną sennością, problemami z pamięcią, koordynacją ruchów, utrzymaniem równowagi, urazami, zaburzeniami świadomości, a nawet zatrzymaniem oddechu.
- Kobiety pijące szkodliwie i uzależnione są zdecydowanie częściej i szybciej opuszczane przez partnerów niż nadużywający alkoholu mężczyźni.
- Uzależnienie rozwija się u kobiet nadużywających alkoholu w znacznie krótszym czasie niż u mężczyzn.
Jak zapobiegać szkodom wynikającym z picia alkoholu
Najbardziej ogólnym zaleceniem dla kobiet zdecydowanych na używanie alkoholu jest picie go jak najrzadziej i w jak najmniejszych ilościach oraz zachowanie abstynencji w sytuacjach lub stanach zdrowotnych wymagających całkowitej trzeźwości. W ogóle nie powinny spożywać alkoholu kobiety: chore somatycznie lub cierpiące na zaburzenia psychiczne, biorące leki lub inne substancje psychoaktywne, będące w ciąży, karmiące piersią, znajdujące się w sytuacjach wykluczających picie, jak: opieka nad dziećmi, praca, nauka, kierowanie pojazdami lub znajdujące się w okolicznościach potencjalnie niebezpiecznych (nieznane towarzystwo, podejrzana okolica) Kobiety pijące powinny bardzo uważnie monitorować swoje picie i zdrowie. Aby minimalizować ryzyko szkód, opracowano w Europie dla zdrowych, dorosłych kobiet maksymalne limity picia alkoholu:
- Pijąc okazjonalnie, kobieta nie powinna przekraczać 4 porcji standardowych, tzn. nie pić więcej niż 2 półlitrowe butelki piwa, 2 kieliszki wina o pojemności 200 ml każdy lub 120 ml wódki.
- Jeżeli kobieta pije alkohol kilka razy w tygodniu, to: zachować co najmniej dwa dni abstynencji w tygodniu (najlepiej dzień po dniu),
- nie może przekraczać granicy 2 porcji standardowych: tzn. pić więcej niż 1 półlitrowe piwo, 1 kieliszek wina o pojemności 200 ml lub 60 ml wódki.
- Łączna ilość alkoholu wypijanego w ciągu tygodnia nie powinna przekroczyć 14 porcji standardowych.
Oceniając swoje picie według powyższych limitów, można skorzystać z internetowych kalkulatorów porcji standardowych alkoholu. Trzeba pamiętać, że w wielu krajach górne limity niskiego ryzyka szkód są znacznie niższe. Żadne limity nie gwarantują zdrowia i nie chronią przed uzależnieniem. Ludzie różnią się wrażliwością na alkohol i dawka etanolu mało ryzykowna dla jednej osoby, dla innej może być bardzo szkodliwa. Dla lepszego poznania swojego wzoru picia warto sięgnąć do testu AUDIT https://www.parpa.pl/images/autodia-gnoza_20_10_2020_1.pdf oraz bezpłatnej, anonimowej aplikacji w języku polskim E-POP, która pomoże utrzymać picie w granicach niskiego ryzyka szkód. Podpowie również, jak radzić sobie ze stresem, emocjami, nastrojami, trudnymi sytuacjami bez sięgania po alkohol.
Artykuł ukazał się w magazynie Pani Domu
ALKOHOL – WINOwajca RAKA PIERSI rozmowa dwóch specjalistek: Doroty Lazar-Rusjan psychoonkolog kliniczny, psychoterapeuta, prowadząca prywatną praktykę, pracuje na Oddziale Chemioterapii Szpitala Grochowskiego oraz dr n. med. Anny Skrzypczyk-Ostaszewicz lekarz, onkolog, pracująca w Klinice Onkologii Wojskowego Instytutu Medycznego-Państwowego Instytutu Badawczego w Warszawie.
Co czwarty przypadek choroby nowotworowej zdiagnozowanej wśród kobiet na całym świecie to rak piersi. Dużo się o tej chorobie mówi, coraz głośniej o profilaktyce, a jednak mam wrażenie, że wciąż jako społeczeństwo za mało wiemy o nowotworach piersi.
Rzeczywiście, to zaskakujące w kontekście dostępu do wiedzy, jaki dziś mamy. Niewątpliwie też rak piersi kojarzy się jednoznacznie z chorobą kobiet, a niesłusznie. Ale zanim o tym, może sięgnę do podstaw – czyli definicji i nazewnictwa. W świadomości społecznej funkcjonują pojęcia: „raka”, „nowotworu złośliwego”, „raka złośliwego”. A przecież nie istnieje takie pojęcie jak „rak złośliwy”. Określenie „rak” samo w sobie zawiera już pojęcie nowotworu złośliwego, czyli takiego, który potencjalnie może dać przerzuty. I to jest w zasadzie najprostsza definicja. Rak piersi jest więc nowotworem złośliwym. Co nie znaczy, że w piersi nie występują nowotwory łagodne, ale z tymi zmianami pacjentka do mnie nigdy nie trafi na leczenie – albo się nic z nimi nie robi, albo leczenie kończy się na chirurgicznym usunięciu zmiany.
Powiedziałaś, że rak piersi niesłusznie kojarzy się jednoznacznie z chorobą kobiet. Niesłusznie, bo choć dużo rzadziej, ale dotyka też mężczyzn. Jak się u nich objawia?
Generalnie objawia się podobnie jak rak piersi u kobiet. Zwykle jednak, niestety, nowotwory piersi u mężczyzn przebiegają i rokują gorzej niż u kobiet. Głównie dlatego, że początkowo mało który lekarz pomyśli o raku piersi u mężczyzny, przez co diagnozowane są często w bardziej zaawansowanym stadium. A drugi aspekt jest taki, że z racji budowy tego gruczołu u mężczyzn nowotwór dużo szybciej ma szansę naciekać klatkę piersiową – w kobiecej piersi tkanki gruczołowej jest zwykle znacznie więcej i minie więcej czasu, nim choroba ją przekroczy i zacznie się szerzyć na inne tkanki klatki piersiowej.
Co zatem powinno wzbudzić naszą czujność?
Niebolesny opór wyczuwany w samobadaniu albo uwidoczniony w badaniu obrazowym. Niebolesny, bo rak piersi nie boli. Żeby boleć, musi być już bardzo zaawansowany – owrzodziały. Można wyczuć guzek w pasze, ale może być tak, że pierś jest tylko obrzęknięta, czerwona, ciepła i to też może być objaw raka. Oczywiście w pierwszej kolejności naturalne jest, że lekarz pomyśli o stanie zapalnym w piersi. Ale jeśli antybiotykoterapia czy leczenie przeciwzapalne nie przynosi poprawy, to bezwzględnie należy wysłać pacjentkę na mammografię i/lub USG.
À propos USG. Kiedy pytam kobiety o ostatnie badania profilaktyczne, zdarza mi się usłyszeć, że nie robiły, bo w odpowiedzi na prośbę o skierowanie usłyszały z ust swojego lekarza odmowę. Zwłaszcza młode dziewczyny bez historii nowotworowej w rodzinie, które w dodatku, szczęśliwie, niczego nie wyczuły podczas samokontroli.
Akurat badanie USG jest badaniem tak prostym, tak tanim i tak bezpiecznym, że żałowanie komukolwiek tego badania jest dla mnie niezrozumiałe. Z drugiej strony, powiem teraz coś niepopularnego, co może się spotkać z krytyką, ale zaryzykuję. Skoro mamy w naszym kraju tak, jak mamy, że dostępność do darmowej profilaktyki nie jest oczywista, to może warto po prostu odpuścić sobie jeden czy dwa manicure’y czy kilka kaw „na mieście” i raz do roku zrobić sobie w prezencie to USG. Nie mówię tego po to, żeby tutaj reklamować komercyjny biznes kolegów, bo absolutnie zgadzam się z tym, że to wszystko powinno być refundowane. Tylko żeby zaprosić do zastanowienia się nad tym, co jest dla nas rzeczywiście ważne.
Co jeszcze poza regularnym badaniem można zrobić albo – przeciwnie – czego nie robić, żeby nie zostać Twoją pacjentką?
Podłoże rozwijania raka jest bardzo złożone, więc eliminowanie czy skupienie się na jednym czynniku ryzyka jest błędem, bo znamy ich naprawdę sporo. Pierwszy: genetyczny (dziedziczny), na który nie mamy żadnego wpływu, a który w bardzo dużym stopniu predysponuje do zachorowania. Około 10 procent zachorowań na raka piersi związanych jest z tymi „dużymi” mutacjami, jak np. mutacja w genach BRCA1, BRCA2, które zwiększają ryzyko zachorowania na raka naprawdę znacząco i to zwiększone ryzyko utrzymuje się aż do później starości. Potem ogrom tych modyfikowalnych, związanych z naszym trybem życia…
Na przykład stres. Nierzadko w trakcie konsultacji psychoonkologicznej pacjentka konfrontuje się z tym, że ostatnie lata spędziła w całkowitym odcięciu od siebie – w silnym stresie, ciągłym biegu, zaniedbując siebie na rzecz rozwijającej się kariery czy lepszego startu dla dzieci. Dopiero słowo „rak” zatrzymuje ją skutecznie i zaprasza do refleksji nad tym, „gdzie jestem” – tak dosłownie i tak metaforycznie.
Dokładnie tak. To są truizmy, ale spróbujmy potraktować je poważnie – masa ciała, dieta, wysiłek fizyczny, stres, nikotynizm, korzystanie z używek. Mamy wpływ na to, jak do nich podejdziemy, czy zrobimy coś dla siebie i swojego zdrowia. Spójrzmy chociażby na samo picie alkoholu. Wiążemy z nim chorobę alkoholową, uzależnienie czy inne choroby (np. marskość wątroby). A jeśli już kojarzymy go z nowotworami, to z rakami przewodu pokarmowego czy regionu głowy i szyi. Często uzależnienie od alkoholu idzie w parze z nikotynizmem – dochodzą więc wszystkie nowotwory tytoniozależne. Natomiast, jak się okazuje, mało kto łączy z alkoholem możliwość zachorowania na raka piersi. Pokazało to międzynarodowe badanie na studentach 23 krajów – tylko 3 procent ankietowanych przyznało, że ma świadomość istnienia tego związku.
Na czym ten związek polega?
Pod wpływem alkoholu (a także nikotyny) wzrasta poziom estrogenów – żeńskich hormonów płciowych. Usunięcie ich nadmiaru to dodatkowe obciążenie wątroby, która u osób nadużywających alkoholu i tak nie funkcjonuje już prawidłowo. A wyższy poziom estrogenów we krwi oznacza wyższe ryzyko rozwoju raka piersi. Szczególnie zaznacza się to u kobiet z nadwagą i otyłych – u nich dodatkowym źródłem tych hormonów jest tkanka tłuszczowa. Estrogeny dają sygnał komórkom w gruczole piersiowym, by zaczęły się dzielić i podziały te wymykają się spod kontroli organizmu. Wystarczy jeden kieliszek wina dziennie, by spowodować podwyższenie poziomu hormonów. Jednak nie bez znaczenia dla rozwoju raka piersi są też inne „odalkoholowe” mechanizmy karcinogenezy. Niektóre z nich nadal nie zostały do końca wyjaśnione. Alkohol odpowiada na pewno za rozwój różnych procesów zapalnych, jednocześnie upośledzając funkcje naszego układu odporności, co stwarza dobre podłoże dla rozwoju nowotworu. Alkohol i jego metabolity uszkadzają DNA. Generalnie można powiedzieć, że alkohol na drodze bardzo wielu różnych złożonych szlaków metabolicznych zakłóca funkcje organizmu, czyniąc go bardziej podatnym na różne choroby, w tym także nowotwory.
Brzmi dość skomplikowanie. Czy to, że mało kto wie o wpływie alkoholu na raka piersi, znaczy, że na ten rodzaj nowotworu alkohol wpływa statystycznie rzadko?
Przeciwnie. Szacuje się, że rocznie blisko 140 000 przypadków nowych zachorowań na raka piersi na świecie jest związanych właśnie z alkoholem, z czego w prawie 40 000 przypadków choroba ta okazuje się śmiertelna! 40 000 osób, to jakby z mapy zniknęli nagle wszyscy mieszkańcy Szczecinka, Chojnic czy Żyrardowa. Liczby robią wrażenie, prawda? A badań na temat wpływu alkoholu na ryzyko zachorowania na raka piersi było naprawdę dużo. Pierwsze publikacje sięgają lat dziewięćdziesiątych! Badano różne aspekty picia alkoholu – częstotliwość, rodzaj spożywanego alkoholu. I wnioski z tych wszystkich badań są jednoznaczne i poza wszelkimi wątpliwościami: alkohol zwiększa ryzyko zachorowania na raka piersi i nie ustalono najniższej dawki bezpiecznej. Każda ilość alkoholu, niezależnie od jego mocy, predysponuje do wystąpienia raka piersi. Na pewno nie jest tak, że jedna „zła rzecz”, zły nawyk w naszym stylu życia, definitywnie funduje nam określoną przyszłość onkologiczną. Jest to dużo bardziej złożone. Natomiast skoro wiemy, że coś szkodzi nam na pewno (a co do silnego związku alkoholu z rakiem piersi nie ma wątpliwości), to powinna obudzić się w nas refleksja, że wprawdzie nie wszystko zależy od nas samych, ale na coś jednak wpływ mamy i okazuje się, że jest on całkiem spory.
Artykuł ukazał się w magazynie Zwierciadło
Źródło: https://zwierciadlo.pl/zdrowie/543938,1,alkohol–winowajca-raka-piersi.read