Aktywność zawodowa pomaga w zdrowieniu

Zdjęcie ilustracyjne / źródło Pixabay / fot. dmpa253[at]aol.com

Miałbym prośbę do prezydentów i burmistrzów miast: żeby zatrudniali osoby kompetentne, które znają się na polityce alkoholowej, mają mandat do realizowania programów edukacyjnych i zdrowotnych. Żeby do gminnych komisji rozwiązywania problemów alkoholowych powoływano osoby, które wiedzą, jaka profilaktyka jest dobra i skuteczna – apeluje dr Daniel Melerowicz – psycholog, psychoterapeuta i superwizor, dyrektor Centrum Usług Społecznych w Mikołowie.

Dlaczego osoby obarczone uzależnieniami z trudem wchodzą na rynek pracy?

Jest kilka czynników, z powodu których tak się dzieje. Podjęcie pracy to dla nich nowa rzeczywistość, w którą mają wejść. W trakcie uzależnienia (np. od substancji psychoaktywnych) żyją swoim, niekontrolowanym przez nikogo rytmem dnia, mają swoją hierarchię wartości i wzorce, według których działają. Ich funkcjonowanie społeczne ogranicza się często do życia tu i teraz, do zachowań impulsywnych. A pracodawcy stawiają konkretne wymagania. Kiedy ludzie nieprzywykli do rygorów mają podjąć pracę, na trzeźwo, odczuwają lęk przed zmianą sposobu życia, ale boją się porażki – obawiają się, że nie sprostają oczekiwaniom. Te rozterki często towarzyszą nawet tym, którzy mają za sobą kilkuletnią terapię.

Dlaczego tak jest?

W terapii pacjenci czują się bezpiecznie – jest wspierające środowisko, życzliwa atmosfera, wzajemne relacje. A w życiu zawodowym tak być nie musi – nie wszyscy będą empatyczni, rozumiejący trudności, z jakimi mierzą się osoby obarczone uzależnieniem. Będą obowiązki, terminy, mogą być konflikty, konfrontacje interpersonalne. To są czynniki stresogenne. Osoba, która mozolnie budowała poczucie własnej wartości, samokontrolę, stabilność emocjonalną w trakcie terapii, wchodząc w „prawdziwe życie” – bez parasola ochronnego – bywa pełna obaw i niepokoju.

Zna pan takie osoby?

Tak, właśnie teraz pomyślałem o młodym mężczyźnie, od lat w terapii. Jest budowlańcem, ma wiedzę i umiejętności – myślę, że sprawdziłby się nawet na stanowiskach kierowniczych w pracy związanej ze wznoszeniem, konserwacją czy remontami obiektów budowlanych. Tymczasem nie pracuje od dziesięciu lat. Nie pije, ale też nie podejmuje pracy. I nie jest to przypadek odosobniony.

Jak można pomóc takim ludziom?

Mogą skorzystać z pomocy, jaką daje tak zwane zatrudnienie wspierane. Stosowane jest m.in. w Centrum Integracji Społecznej w Mikołowie (CIS), którego przez wiele lat byłem kierownikiem. CIS oferuje kompleksowe wsparcie psychologiczne, terapeutyczne, socjalne i zawodowe, ale pacjentom stawiane są pewne wymagania dotyczące pracy. Są instruktorzy zawodu, którzy wskazują na konkretne działania, pomagają w podjęciu decyzji. Robią to również psycholog i pracownik socjalny. Tworzy się – nazwijmy to – półświat pomiędzy terapią a prawdziwym życiem. A po dwóch latach (czasem wcześniej) pacjent może być gotowy do wejścia na „normalny” rynek pracy. Osoby, które podejmują pracę, mogą ponadto dokształcać się pod patronatem CIS.

Czy są jeszcze inne organizacje wspierające takie osoby?

Są i funkcjonują w wielu miastach. W Mikołowie, gdzie mieszkam i pracuję, jest ich kilka. Wymienię choćby Mikołowskie Stowarzyszenie Pomocy Psychospołecznej i Profilaktyki Zmiana. Tam do dyspozycji poszukujących pomocy trzeźwych osób z uzależnieniem są zawsze konsultant oraz psycholog czy terapeuta uzależnień, a także grupy wspierające. Takie osoby mogą już pracować, a jednocześnie korzystać ze wsparcia.

W wielu miastach działają też ośrodki pomocy społecznej i centra usług społecznych.

Jestem dyrektorem Centrum Usług Społecznych w Mikołowie. Nasza placówka świadczy kompleksowe usługi dla całej społeczności lokalnej. Między innymi dla matek samotnie wychowujących dzieci, młodzieży w trudnych sytuacjach życiowych, a także dla osób, które chcą powrócić na rynek pracy. Nie ograniczamy się do wypłacania zasiłków osobom w trudnej sytuacji materialnej – mamy dla nich szeroki wachlarz usług związanych z pomocą psychologiczną czy terapeutyczną. W naszym mieście działa też punkt informacyjno-konsultacyjny (gdzie można bezpłatnie skorzystać z pomocy psychologa czy terapeuty uzależnień), który finansujemy ze środków „korkowych” i „małpkowych”. Słowem, osoby trzeźwiejące – szukające pracy i potrzebujące wsparcia – mają wiele możliwości, żeby je otrzymać. Muszą jednak tego chcieć.

Wykazać się aktywnością.

Właśnie. Ważne jest, aby podejmowały jakieś działania. Najpierw powinny zaryzykować i podjąć pracę, będąc w kontakcie z psychologiem, psychoterapeutą czy grupą wsparcia, gdzie mogą podzielić się trudnościami, z jakimi się mierzą. Ale jeżeli to nie przynosi oczekiwanych efektów, to zachęcałbym takie osoby (zaznaczmy – osoby, które zdrowieją) do innej aktywności, na przykład wolontaryjnej, która będzie je na rynek pracy powoli – jeśli mogę tak powiedzieć – popychać. CUS także inicjuje takie działania.

Z jakich programów korzysta CUS, realizując swoje projekty?

Świadczymy usługi, które kiedyś były realizowane m.in. w mikołowskim MOPS i innych tego typu placówkach. Środkami przeznaczonymi na te usługi (z funduszu „małpkowego” i „korkowego”) w większości miast i gmin dysponuje burmistrz. W Mikołowie dysponentem tych środków jest dyrektor CUS. To jest rozwiązanie korzystne dla miasta, gdyż burmistrz ma o wiele więcej spraw na głowie niż ja. Pracownicy CUS mają odpowiednie kompetencje, żeby zajmować się sprawami społecznymi, także dotyczącymi problemów związanych z uzależnieniami. Jestem też przewodniczącym gminnej komisji rozwiązywania problemów alkoholowych, więc te zagadnienia są mi bliskie. Tak więc w CUS mamy do dyspozycji środki, których część przeznaczamy na realizację programów rekomendowanych (m.in. przez KCPU). Zwłaszcza na programy profilaktyczne realizowane w szkołach. Finansujemy też inne, komplementarne działania.

Na przykład?

Programy pomocowe, wspierające rodziny osób z uzależnieniem. Bo oni, nawet gdy są po terapii, nie podejmują zachowań ryzykownych (np. nie piją, zerwali z hazardem) i znaleźli zatrudnienie, nadal bywają trudni w rodzinnych relacjach. Często generują napięcia, wprowadzają zmiany ról, nowy sposób funkcjonowania. Osoba, która piła przez wiele lat, była powodem rodzinnej dysfunkcji, natomiast teraz chce podejmować decyzje, burzy schematy, które jej najbliżsi wypracowali, żeby ocalić rodzinę. W nowej sytuacji pojawiają się trudności z odbudowaniem wzajemnego zaufania. Członkowie rodziny przyzwyczaili się do tego, że raczej nie można ufać bliskiemu z uzależnieniem. Dlatego warto pomagać takim rodzinom – przede wszystkim uświadamiać im, że droga do „normalności” jest procesem. To nie jest tak, że osoba z uzależnieniem już wyzdrowiała i wszystko od razu będzie się układać wspaniale. Jestem za tym, żeby rodzina osoby, która już przeszła terapię, także korzystała z pomocy grupy wsparcia czy grupy terapeutycznej. Tu odniosę się do mikołowskiego stowarzyszenia Klub Abstynenta Powrót. Oferuje ono wsparcie nie tylko dla ludzi z uzależnieniem, ale też dla ich rodzin. Bo bywa tak, że rodziny, w których osoba z uzależnieniem jest już na ścieżce zdrowienia – pozostawione same sobie – rozpadają się.

Czy CUS ma partnerskie relacje z władzami Miasta?

Nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej. Potwierdza to fakt, że włodarze Mikołowa zaufali nam, zdecydowali się na przekształcenie Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Centrum Usług Społecznych – jednostkę, której oddali decyzyjność w dysponowaniu środkami na profilaktykę i przeciwdziałanie uzależnieniom. W wielu miastach burmistrz chce mieć przy sobie pieniądze z „korkowego” i „małpkowego”, aby dysponować nimi według własnego uznania. W naszym przypadku jest inaczej. I tu miałbym prośbę do prezydentów i burmistrzów miast: żeby zatrudniali osoby kompetentne w zakresie działań profilaktycznych, które znają się na polityce alkoholowej, mają mandat do realizowania programów edukacyjnych i zdrowotnych. Żeby do gminnych komisji rozwiązywania problemów alkoholowych powoływano osoby, które wiedzą, jaka profilaktyka jest dobra i skuteczna.

Jaka jest skuteczna?

Dobra profilaktyka nie polega na masowych działaniach. Lepiej dotrzeć do wąskiej grupy adresatów niż do uczestników „trzeźwościowych” festynów czy pogadanek pedagogów w szkołach czy akademikach. Spotkania profilaktyczne muszą prowadzić specjaliści. Nie wystarczy też organizowanie raz do roku „miejskiego dnia profilaktyki”, nawet gdyby podczas takich imprez prelegentami byli znawcy przedmiotu. Okazjonalne inicjatywy to za mało. Sporadyczne działania profilaktyczne są nieskuteczne.

W Centrum Usług Społecznych w Mikołowie pomagamy osobom z uzależnieniem nie tylko utrzymywać trzeźwość, ale też godnie żyć – z poczuciem sensu, sprawczości i odnajdowania swojego miejsca w społeczeństwie. Wspieramy je w powrocie do pracy, gdyż aktywność zawodowa jest dla nich nie tylko źródłem utrzymania, ale też pomaga w zdrowieniu czy daje możliwość odbudowania relacji rodzinnych i społecznych. Dzięki takim działaniom osoby wychodzące z uzależnienia odzyskują wiarę w siebie i w to, że można budować życie na nowo.

Z Danielem Melerowiczem rozmawiał Tadeusz Pulcyn.