
Samorządy gminne podejmują stanowczo za mało działań w obszarze uzależnień behawioralnych, a jest to jedno z zadań gminnych programów – alarmuje Katarzyna Łukowska, zastępca dyrektora KCPU.
Podczas niedawnej narady dla samorządów gminnych zwracałaś uwagę na potrzebę większej aktywności JST w sprawie uzależnień behawioralnych. Czego tutaj brakuje?
W bardzo niewielu gminnych programach znajdują się zadania z tego obszaru. Nawet jeśli w części z nich zawarte jest sformułowanie „przeciwdziałanie uzależnieniom behawioralnym”, to nie ma żadnych konkretnie zaplanowanych działań, jedynie ogólne „przeciwdziałanie”. Zacytuję tutaj jeden z obszarów, którym powinny zajmować się gminne programy: „prowadzenie profilaktycznej działalności informacyjnej i edukacyjnej oraz działalności szkoleniowej w zakresie rozwiązywania problemów alkoholowych, przeciwdziałania narkomanii oraz uzależnieniom behawioralnym, w szczególności dla dzieci i młodzieży, w tym prowadzenie pozalekcyjnych zajęć sportowych, a także działań na rzecz dożywiania dzieci uczestniczących w pozalekcyjnych programach opiekuńczo-wychowawczych i socjoterapeutycznych” (art. 41, ust. 1, pkt 3 ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi). Czyli gminne programy powinny obejmować tematykę używania alkoholu i innych substancji psychoaktywnych, a także zagrożeń związanych z uzależnieniami behawioralnymi. Oczywiście w przypadku młodzieży problemem będzie nie tylko uzależnienie, ale samo nadużywanie internetu, gier czy mediów społecznościowych. No i przypomnijmy, że hazard to legalna rozrywka tylko dla osób dorosłych, nie dla dzieci i młodzieży.
Specjaliści alarmują, że coraz młodsze dzieci nadużywają mediów elektronicznych, że spędzają za dużo czasu w internecie. Czy można temu przeciwdziałać w ramach gminnych programów?
Trzeba. Zgodnie z rekomendacjami Amerykańskiej Akademii Pediatrii (z 2016 roku) dzieci do 18. miesiąca życia nie powinny mieć kontaktu z ekranami telewizyjnymi, komputerowymi czy mobilnymi. Dzieci od 24. miesiąca życia mogą poznawać treści edukacyjne poprzez urządzenia ekranowe, ale bardzo ważne jest, aby kontakt z nimi odbywał się razem z rodzicami i nie przekraczał godziny dziennie. A z badań1 wynika, że ponad 60 proc. dzieci między 12. a 24. miesiącem życia korzysta z urządzeń mobilnych. Dalej: dobowy czas, jaki nastolatki z klas 7. i 8. szkół podstawowych oraz klas 1. i 2. szkół średnich spędzają w necie, wyniósł w 2022 roku 5 godzin i 36 minut – to o 2 godziny dłużej niż w 2014 roku, kiedy przeprowadzono pierwsze tego typu pomiary2. Każda kolejna edycja tych badań wskazuje na więcej czasu spędzanego w sieci. Skoro te niepokojące zjawiska dotyczą dzieci, to kluczową grupą docelową stają się rodzicie, a także nauczyciele i pedagodzy, którzy mogą do tych rodziców dotrzeć. Z jakim komunikatem? Po pierwsze, wprowadzenie norm i zasad korzystania z internetu i telefonu (ile czasu dziecko może spędzić przed komputerem, korzystanie z gier odpowiednich do wieku i tylko z legalnych źródeł, ile czasu może trwać jedna rozgrywka itp). Ja takie zasady uzgodniłam ze swoimi, już teraz nastoletnimi synami, gdy tylko dostali telefony i gry. Spisaliśmy je, bo to ułatwia odwoływanie się do nich i ich przestrzeganie. Po drugie, rodzicie powinni monitorować – korzystając na przykład z aplikacji do kontroli rodzicielskiej – co dziecko robi w sieci i ile czasu tam spędza. Czasem trzeba po prostu pokazać rodzicom, co konkretnie mogą zainstalować w swoim telefonie, żeby chronić swoje dziecko, albo jaki filmik instruktażowy obejrzeć na kanale YouTube. Miałam okazję prowadzić takie zajęcia edukacyjne dla rodziców i naprawdę wielu z nich nie dysponuje wiedzą na temat zagrożeń internetowych dla dzieci i młodzieży, nie ma motywacji i nie podejmuje żadnych działań wychowawczych dotyczących tej sfery. A jeśli już dostrzegają problem, to albo radykalnie odłączają internet, co może być źródłem ostrego kryzysu dla dziecka, które w cyberświecie ma wszystko – relacje, sukcesy, nagrody, miejsce odpoczynku – albo przychodzą do pedagoga szkolnego z oczekiwaniem, żeby szkoła zrobiła „coś” z dzieckiem i wprowadziła zakazy. A nie da się ograniczyć gier i internetu, jeśli rodzic nie zaproponuje czegoś interesującego w świecie realnym. Dziecko powinno otrzymać ofertę podobnych pozytywnych doświadczeń, jak rozgrywki czy portale społecznościowe, ale doznawanych w zdrowy i bezpieczny sposób.
Co zatem konkretnie można zrobić w ramach gminnych programów?
Należy zaplanować działania edukacyjne dla rodziców w różnych formach i miejscach – warsztaty, broszury, ulotki, lokalne kampanie edukacyjne czy krótkie prelekcje. Właśnie z tymi dwoma najważniejszymi przekazami: normy i zasady oraz monitorowanie. Skoro dzieci przed drugim rokiem życia oglądają bajki na tablecie, to znaczy, że należy docierać do rodziców już w żłobkach, a na pewno w przedszkolach i szkołach. Polecam kampanię KCPU „Pierwsze kroki w (cyber)świecie” [https://pierwszekroki.net], kierowaną do rodziców i opiekunów dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym. Jest tam wiele materiałów do bezpłatnego pobrania i przekazania szkołom czy przedszkolom. Samorządy mogłyby przygotować taki pakiet materiałów i wysłać do każdej ze szkół wraz z informacją o kampanii. Moje dzieci są w szkołach od wielu lat, ale nigdy – za pośrednictwem Librusa czy innego portalu do kontaktu z rodzicami – nie dostałam informacji o tym, jak mogę chronić je przed zagrożeniami świata wirtualnego. Warto przygotować taki pakiet w ramach gminnego programu i zaplanować systematyczną edukację rodziców za pośrednictwem tego kanału. Wiadomości wysyłane przez szkolnego pedagoga lub wychowawcę są zwykle czytane przez rodziców.
Należy też zadbać o odpowiednie przygotowanie nauczycieli – to oni mogą później edukować rodziców i to oni, wcześniej niż rodzice, mogą rozpoznawać sygnały nadużywania internetu czy telefonów przez uczniów, na przykład obserwując przysypiające dziecko, które ma zaburzony dobowy rytm snu, ponieważ za dużo czasu spędza w sieci. Szkoła to ważne miejsce ochrony poprzez budowanie norm i zasad. Warto byłoby zapisać w statucie placówki zasady korzystania z telefonów, np. zakaz nagrywania obrazu, ustawienie w trybie cichym no i, rzecz jasna, korzystanie tylko w czasie przerw. Przy okazji szkolnych Mikołajek i losowania drobnych prezentów dowiedziałam się od syna, że część kolegów chciała dostać nie fizyczny podarunek, ale Paysafe Card – kartę, dzięki której mogliby potem kupić wirtualną walutę do wykorzystania w grach. Jak szkoła mogłaby temu przeciwdziałać? Wprowadzić zasadę, że na Mikołajki obdarowujemy się rzeczywistymi prezentami, a nie kartami płatniczymi.
Podsumowując, należy organizować szkolenia, konferencje, warsztaty zarówno dla nauczycieli, jak i dla rodziców, przyjmując założenie, że nie są oni wystarczająco przygotowani na zagrożenia wynikające z dynamicznego rozwoju technologii cyfrowych.
I tu wracamy do istoty podnoszenia kompetencji w ramach gminnych programów, ponieważ szkolenia z zakresu uzależnień behawioralnych powinny obejmować przedstawicieli różnych instytucji. Zwykle podaję taki przykład, żeby pokazać, jak ważna jest wiedza: wyobraźmy sobie, że asystent rodziny ma pod opieką rodzinę X ze względu m.in. na trudności wychowawcze. Ile razy do nich przychodzi, tyle razy widzi zamknięte drzwi do pokoju 10-latka i słyszy dobiegające stamtąd odgłosy „strzelanki” w grze. Korzystając z zasobów wiedzy własnej i doświadczenia, powinien postawić sobie pytania: czy to dziecko nie spędza za dużo czasu przed ekranem? Czy w domu obowiązują normy i zasady korzystania z gier i internetu? Może się okazać, że potrzebna jest rozmowa z rodzicami i pomoc we wprowadzeniu domowych zasad oraz ich monitorowaniu. Asystent ma modelować pożądane umiejętności wychowawcze, a jedną z nich są normy i zasady dotyczące nie tylko cyberprzestrzeni, ale także sięgania po alkohol i narkotyki.
Oto przykładowa lista grup zawodowych, poza wspomnianym już nauczycielami, pedagogami i asystentami, które w swojej pracy mogą spotykać się z tematem uzależnień/zagrożeń behawioralnych, i dla których rekomenduje się organizowanie szkoleń oraz konferencji:
- pedagodzy i psycholodzy w placówkach socjoterapeutycznych i w poradniach pedagogiczno-psychologicznych,
- profilaktycy,
- pracownicy socjalni,
- terapeuci z placówek leczenia uzależnień,
- konsultanci w punktach konsultacyjnych (oferta tych punktów może obejmować udzielanie konsultacji i informacji na temat uzależnień behawioralnych),
- kuratorzy sądowi (oni także spotykają się bezpośrednio z rodzinami),
- członkowie gminnych komisji rozwiązywania problemów alkoholowych. Uczestniczą oni w pracach nad gminnym programem i mogą zaplanować konkretne działania z obszaru uzależnień behawioralnych, a realizując procedurę zobowiązania do leczenia, mogą spotkać się z sytuacją, kiedy osoba zobowiązywana jednocześnie problemowo uprawia hazard. Mimo że uzależnienie od hazardu, podobnie jak od narkotyków, nie jest przesłanką do prowadzenia procedury zobowiązania do leczenia, to warto przekazać stosowną informację zwrotną klientowi i motywować go do poszukiwania pomocy, również z powodu uzależnień behawioralnych,
- członkowie grup diagnostyczno-pomocowych. Podobnie, jak członkowie gminnych komisji mogą spotkać się z klientami stosującymi przemoc i jednocześnie będącymi osobami z uzależnieniami behawioralnymi,
- pracownicy kasyn i zakładów bukmacherskich, w tym pracownicy, którzy mają bezpośredni kontakt z graczem – sprzedawcy, krupierzy, kolektorzy. Ustawa o grach hazardowych wymaga, aby podmiot prowadzący działalność w zakresie gier hazardowych wdrożył regulamin odpowiedzialnej gry, dlatego warto włączać tę grupę w system szkoleń.
A czy można finansować dodatkowe świadczenia zdrowotne z zakresu terapii
uzależnień behawioralnych w ramach gminnych programów
Ustawodawca dopisał uzależnienia behawioralne tylko do jednego obszaru gminnych programów i tym samym, świadomie lub nie, ale zawęził możliwość finansowania uzależnień behawioralnych jedynie do zakresu szkoleń i działań edukacyjno-profilaktycznych. Ale nie oznacza to, że nic nie można zrobić dla systemu leczenia uzależnień. Można finansować szkolenia i konferencje z zakresu uzależnień behawioralnych dla terapeutów i np. przekazywać materiały edukacyjne dla pacjentów.
Dlaczego tak mało się dzieje w ramach gminnych programach, jeśli chodzi o temat zagrożeń uzależnieniami behawioralnymi?
Być może mała aktywność gmin wynika z tego, że akurat w sprawie zagrożeń uzależnieniami behawioralnymi, zwłaszcza w grupie dzieci i młodzieży, istnieje wyraźna różnica pokoleń i ci, którzy opracowują gminne programy, nie znają tej tematyki na tyle, by sensownie zaplanować działania. FOMO, phubbing, loot box, mikropłatności, różne rodzaje gier z różnym potencjałem uzależniającym… – to nie jest świat znany większości dorosłych. Ja go w pewnym stopniu znam, bo po pierwsze, musiałam się tego nauczyć, rozpoczynając pracę w KCPU (wcześniej była to PARPA i jedynie temat alkoholu i przemocy), a po drugie, mam nastoletnich synów, co ogromnie pomaga zrozumieć różne niuanse i aktualne trendy, czyli także zagrożenia. Ale zdarzało mi się usłyszeć, że jak w gminie nie ma kasyna, to nie ma hazardu. Dziś mamy kasyna online, które są dostępne wszędzie, podobnie jak zakłady bukmacherskie. Żeby zacząć planować działania w tym zakresie, trzeba się tego nauczyć – korzystać ze szkoleń, zapraszać ekspertów do gmin, poznać literaturę. Zachęcam do odwiedzenia naszej strony Uzależnienia behawioralne [www.uzaleznieniabehawioralne.pl]. To może być pierwszy krok w stronę lepszego rozumienia cyberprzestrzeni i działań, jakie należy podejmować w ramach gminnych programów, w celu ochrony dzieci i młodzieży