
Naszym atutem jest organizacja stworzona przez społeczność osób zdrowiejących z uzależnienia od hazardu. Hazardzista nie musi już szukać pomocy i wsparcia „na przyczepkę” w innych grupach samopomocowych – mówi Piotr Gronkiewicz, członek zarządu Stowarzyszenia Nie gram.
W Warszawie, od 2014 roku, działa Stowarzyszenie Nie gram. Dlaczego powstało?
Od roku 1995 kształtowało się w mieście środowisko zdrowiejących hazardzistów. Oferta ośrodków terapii uzależnień była wówczas stabilna, może nawet się powiększała, tu i ówdzie obywały się też spotkania grup samopomocowych, podobnych do grup AA. Natomiast nie było niczego, co łączyłoby obydwa te elementy drogi zdrowienia – brakowało leczenia połączonego z działaniem oddolnym, wolontaryjnym. Wydawało nam się, że bardzo ważnym elementem w zdrowieniu z uzależnienia (zresztą, nie tylko od hazardu) jest aktywność pomocowa profesjonalistów, którzy sami mają za sobą doświadczenia w zdrowieniu. Ponadto uznaliśmy, że zorganizowana społeczność – z wyznaczonym zakresem statutowych zainteresowań i celów – ma większe szanse przeciwdziałania uzależnieniu od hazardu i pomocy tym, którzy jeszcze nie wiedzą, że można z niego zdrowieć.
Powstało więc stowarzyszenie z wyraźnie określonym celem.
Pomaganie sobie i innym, dzielenie się doświadczeniami, to jedna z naszych misji. Nasi specjaliści – psychologowie, psychoterapeuci, profilaktycy – wiedzą, czym jest zaabsorbowanie hazardem, poczucie przymusu hazardowego grania, desperacja hazardowa, upośledzenie kontroli nad graniem. To wynika z ich wiedzy o uzależnieniach, a w przypadku niektórych – z doświadczenia osobistego. Jest też w naszej organizacji wiele osób, które z racji wykształcenia, mają wiele umiejętności przydatnych w pomaganiu innym na drodze do wyzdrowienia. Na przykład księgowi – kto jak kto, ale oni wiedzą, jak można zarządzać pieniędzmi i przeznaczać je na gry tak, że nawet najbliższa rodzina nie dowie się o zaciągniętych kredytach (bo hazardziści to mistrzowie kamuflażu – na co dzień są postrzegani jako osoby solidnie pracujące, dobrze zarządzające swoimi finansami). Doradcy finansowi nie muszą znać mechanizmów uzależnień. Natomiast nasi konsultanci, w tym księgowi, je znają i szybko się orientują, gdy mają do czynienia z osobą z uzależnieniem, gdyż sami mają doświadczenie nałogowych graczy.
Współcześnie łatwiej się kamuflować?
Dziś obsesja hazardowego grania dotyczy nie tylko korzystania z usług jednorękich bandytów, rozsianych po całej Polsce czy tak zwanych salonów gry. Obecnie w większości leczą się osoby z uzależnieniem od gier online – zakładów bukmacherskich czy gier kasynowych. Ta liczba zwiększa się z każdym rokiem. Teraz gracz, nie wychodząc z domu, może doprowadzić siebie i swoją rodzinę do ruiny, nie tylko ekonomicznej.
Czy obsesyjne granie łączy się z codziennymi problemami – pracą, zasobami finansowymi rodziny?
Niekiedy się łączy, ale wciąż za mało ludzi wie, ze hazard jest przewlekłą i chroniczną chorobą, zalicza się, według międzynarodowej klasyfikacji chorób ICD-10, do kategorii zaburzeń nawyków i popędów (impulsów). Hazard wiąże się z utratą kontroli nad własnym zachowaniem pomimo negatywnych skutków nałogu, który nie tylko niszczy życie osoby z uzależnieniem, ale również wywiera druzgocący wpływ na relacje z innymi. Gdy staje się priorytetem, więzi z rodziną i przyjaciółmi zaczynają się kruszyć, a zaufanie – fundament każdej relacji – bywa nieodwracalnie niweczone. Osoby z uzależnieniem od hazardu, skupiając się na swojej obsesji, często odsuwają się od najbliższych, co prowadzi do izolacji i dramatycznych konfliktów w rodzinach.
Czy stowarzyszenie ma ofertę również dla członków takich rodzin?
Jednym z naszych statutowych celów jest działalność informacyjno-edukacyjna. Dwa razy w tygodniu konsultacji udzielają specjaliści, do których mogą zgłaszać się osoby z problemem zachowań hazardowych, ale również ich rodziny, które chcą się dowiedzieć, gdzie można znaleźć dla siebie pomoc. Uzyskują poradę i wyjaśnienie, że nałogowy hazard jest chorobą, z której można się leczyć, że leczenie jest skuteczne, ale że wymaga czasu i odpowiednich zasobów, a w ich odkrywaniu pomocne może być między innymi nasze stowarzyszenie.
Oferujemy także warsztaty asertywności, w których uczestniczą rodziny. Asertywność to nie tylko umiejętność zachowania się równocześnie z szacunkiem dla siebie i dla innych. Nie może w niej być również miejsca na kłamstwa, aluzje i manipulacje. Uczestnicy warsztatów uczą się mówić o faktach, konkretnych sytuacjach, a nie o ich interpretacjach, zdobywają umiejętność skutecznego reagowania. Teraz uruchamiamy ważny warsztat, dotyczący zagadnień budżetowych dla osób, które mają w rodzinie osobę z uzależnieniem od hazardu. W zakres tych zajęć wchodzą sprawy prawno-administracyjne. Będzie można zdobyć umiejętności, ale i wsparcie dotyczące m.in. odwołań od decyzji niekorzystnych dla osób zdrowiejących z uzależnienia i ich rodzin. Podstawą do tego typu działań jest wiedza prawnicza. Są wśród nas specjaliści dobrze zorientowani, jak sformułować odpowiednie pismo – np. w sprawach dotyczących pracy czy kwestii mieszkaniowych, procedowania przez sądy zaległości związanych z płaceniem czynszu – i gdzie je posłać. Wciąż nie wszyscy wiedzą, że dług można rozłożyć na raty. Trzeba jednak uzasadnić prośbę o to w odpowiednio zredagowanym podaniu. Adresatami tej inicjatywy stowarzyszenia są przede wszystkim rodziny osób z uzależnieniem.
Jest również miejsce na życie klubowe.
Tak. Nasza siedziba przy Siennej 45/1 jest miejscem, w którym można poczuć się bezpiecznie, wspólnie spędzać wolny czas. Deficyt kontaktów społeczno-towarzyskich, szczególnie na początku zdrowienia od hazardu, jest ogromny. Środowiska, w których dotychczas funkcjonowały osoby z uzależnieniem, najczęściej czują się oszukane przez nie i zubożone przez ich długi. Trudno jest wrócić do domu czy do pracy i powiedzieć: „Od tygodnia, miesiąca, kwartału nie gram i teraz nie będzie już ze mną problemu”. Trzeba najpierw odbudować zaufanie. A to może potrwać kilka lat. Mówię to zwłaszcza w kontekście osób świeżo po terapii, na początku drogi zdrowienia, ale również osoby, które zdrowieją już przez wiele lat, potrzebują spotkań i kontaktów towarzyskich. Niedawno zorganizowała się tu grupa, która cyklicznie gra w piłkę nożną. Atmosfera klubowa sprzyja różnego rodzaju oddolnym inicjatywom, nad którymi nie musimy mieć kontroli. Ale niekiedy organizujemy „oficjalne” imprezy stowarzyszeniowe. Bywa, że wyjeżdżamy razem w plener. Najistotniejsze jest to, że stwarzamy przestrzeń, w której można być sobą. Spotkać się na 2–3 godziny, napić się herbaty, porozmawiać z ludźmi, którzy mają podobne doświadczenia i ten sam cel.
Stowarzyszenie Nie gram nie jest samotną wyspą. Z kim współpracuje?
Jesteśmy wspierani przez Krajowe Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom; na drodze konkursu przezeń ogłaszanego pozyskujemy granty, dzięki którym mamy środki na utrzymanie specjalistów. Współpracujemy też z innymi organizacjami, zwłaszcza ze Stowarzyszeniem U Pima, które znajduje się pod tym samym adresem. Korzystamy z usług jego specjalistów zajmujących się m.in. profilaktyką uzależnień od substancji psychoaktywnych oraz działaniami związanymi z readaptacją zawodową. Ponadto prowadzą grupę wsparcia dla DDA/DDD.
Najnowsze badania na temat uzależnień, przeprowadzone w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, wykazały, że znaczna część osób z uzależnieniem chemicznym cierpli również w efekcie uzależnień behawioralnych. W związku z tym wspieranie wyłącznie osób z uzależnieniem od hazardu jest już dzisiaj właściwie bezprzedmiotowe. Nasze doświadczenie potwierdza, że nie ma teraz osób z uzależnieniem tylko od hazardu czy tylko od alkoholu (około 40 proc. ludzi z problemem alkoholowym ma inklinacje do uzależnień behawioralnych na różnym stopniu zaawansowania). Dlatego mamy w ofercie grupy wsparcia dla osób z różnymi uzależnieniami behawioralnymi, m.in. od social mediów, od kompulsywnego jedzenia, od pornografii. Każdy, kto się do nas zgłosi, może otrzymać pomoc.
Wciąż przychodzą nowe osoby?
Przede wszystkim piszą, dzwonią, kontaktują się przez social media. Badania wykazują, że odbiór społeczny uzależnień behawioralnych, w tym uzależnienia od hazardu, jest zdecydowanie bardziej negatywny niż w przypadku uzależnienia od narkotyków i alkoholu. Dlatego wejście do ośrodka terapii uzależnień jest obarczone dużym bagażem wstydu. Podobnie jest w przypadku stowarzyszenia abstynenckiego hazardzistów. W związku z tym przyszli członkowie Stowarzyszenia Nie gram najczęściej nie przychodzą osobiście na pierwsze konsultacje informacyjne. A warto, bo pierwsze konsultacje są bardzo istotne. Konsultanci przekierowują klientów na spotkania ze specjalistami w odpowiednich grupach. Na przykład w grupie motywacji do zmiany dotychczasowych nawyków, zachowań, czynności – czyli grupie motywującej do podjęcia terapii. My nie prowadzimy terapii uzależnień, nie jesteśmy podmiotem leczniczym i nie mamy takich ambicji. Natomiast jesteśmy otwarci na wszystkich, którzy ukończą terapię i chcą z nami dalej zdrowieć. Czeka na nich grupa rozwoju osobistego i inne grupy warsztatowe (np. komunikacji interpersonalnej czy przeciwdziałania nawrotom), dzięki którym mogą realizować swoje życiowe projekty. Służmy więc – nazwijmy to – kompleksową usługą, która pomaga wydobywać zasoby i się nimi dzielić. Niektórzy zostają z nami na dłuższy czas, inni robią sobie przerwę i wracają.
W zeszłym roku obchodziliśmy dziesięciolecie naszego stowarzyszenia. Na jubileuszowej imprezie pojawiło się znacznie ponad sto osób, które swoją drogę do celu przeszły z nami i dziś są koryfeuszami trzeźwego stylu życia. Dziękowali naszym specjalistom za wsparcie. Wielu z nich zaangażowało się, żeby zwiększyć społeczne zainteresowanie tym problemem.
Jesteście jedyną tego typu organizacją w Warszawie, może nawet w Polsce?
Tak mi się wydaje. Natomiast podejrzewam, że wiele organizacji obejmuje swoimi działaniami statutowymi osoby z uzależnieniem behawioralnym. Natomiast naszym sztandarowym hasłem jest właśnie „Nie gram”. Tworzymy strategię przeciwdziałania uzależnieniu od hazardu, a osobom zmagającym się z tym uzależnieniem chcemy dawać nadzieję, motywować ich do leczenia i zdrowienia, dając świadectwo swoim życiem. Stworzenie organizacji przez społeczność osób zdrowiejących z uzależnienia od hazardu jest naszym atutem. Hazardzista nie musi już szukać pomocy i wsparcia „na przyczepkę” w innych grupach samopomocowych. Co więcej, będąc na drodze zdrowienia, może skierować swoją aktywność na pomaganie innym.